W Sawinie były kiedyś trzy młyny, w tej chwili są dwa, bo jeden spłonął przed wojną. Jeden przy ulicy Chełmskiej, drugi przy ulicy Kościelnej. I przy tej Kościelnej ulicy mieszkał taki weterynarz, Koszuk się nazywał. Ojciec był weterynarzem, syn weterynarzem, ja nie wiem, czy i wnuk nie jest weterynarzem, bo [00:00:29], ale ojciec był weterynarzem i on między innymi był weterynarzem u tego Romka Dederki i tato jego znał, tam spotykał. Opowiadał mi tak – jak Żydzi przychodzili, to oczywiście prowadzony był ubój koszerny. No, na czym to polega? Więc wieszano cielaka na przykład za tylne nogi, prawda, gdzieś tam do jakiejś belki. Przecinano jednym cięciem krtań i cielak wisiał dotąd, aż się wykrwawił. No, ale później badania musiały być prowadzone nie tylko przez rabina, ale również weterynarza, a przez weterynarza rabin musiał stwierdzić koszerność. Ten Koszuk, ten weterynarz, wziął tę belkę, do której cielaka podczepiono, podciął, zamaskował [śmiech] tylko się trzymała, sam wlazł, bo to gdzieś w stodole się odbywało w jakiejś tam takiej szopie gdzieś tam, jakieś takie wyżki były. Wlazł tam gdzieś, płachtę wziął na ten, nakrył się, no i oni przyszli, prawda, uczepili tego cielaka, podciągnęli do góry, cielak się oczywiście urwał. No oczywiście panika powstała, bo niby to byli przesądni, prawda, panika wielka powstała, Żydzi zaczęli uciekać, no i oczywiście Koszuk wyskoczył z tą białą płachtą, zaczął ich gonić, oni – diabeł! Diabeł! Zaczęli uciekać w kierunku Krobonoszy, a tam problem był w tym, że tam były torfianki wielkie, prawda, mało się nie potopili tam w tych torfiankach.
Podobne wpisy
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 2
Handel nieruchomościami po sawińsku.
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 4
Zjazdy rodzinne w Sawinie.
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 3
Płot padł ze starości.
- Opowiada: Mirosław Dederko. Fragment - 2
Opowieść o spotkaniach po latach wysiedlonych Ukraińców i Polaków.