Otóż jeden z Żydów, bo to nie prawda, że Żydzi nie mieli ziemi. Oni mieli ziemię. Jeden z Żydów postanowił sprzedać, przy ulicy Kościelnej były między rowem a ulicą tak zwane ogrody. I postanowił ten ogród sprzedać. Nie wiem, z jakiego powodu, ale po prostu chciał sprzedać. No i ogłosił, że on sprzedaje ogród i tam się do niego kupcy zgłaszają. Jakiś Żyd przyszedł i mówi tak, ja nie znam ceny tego, ale przypuśćmy on daje 50 złotych za ten ogród. 50 złotych przed wojną, może weźmy 150. Daje 150 złotych. Umówili się do Rejenta w Chełmie, na drugi dzień już mieli jechać, wieczorem przychodzi Koszuk. Stary Koszuk. I mówi – słuchaj Moszek, ja słyszałem, że ty ogród sprzedajesz. – No tak. – To ja bym od ciebie ten ogród kupił. – No nie, już umówiłem się. Już jutro do rejenta mamy jechać. – No, ale ile on ci daje, on daje ci tylko 150 złotych, a ja chciałem 250. No i Żyd się zastanowił, no mówi tak, pomyślał sobie – przecież więcej daje. Więc poleciał do tego, z którym się umówił, zerwał umowę, pojechali z Koszukiem na drugi dzień do Rejenta, bo byli umówieni, ale nie z tym, co trzeba, ale z innym, no ale Rejent był umówiony, prawda. Pojechali z Koszukiem do Rejenta, Koszuk wypłacił gotówkę, Żyd zado… A jeszcze wcześniej ten Żyd poleciał do rabina pytać się rabina, co ma zrobić. A Rabin mówi – słuchaj Moszek, ty z Koszukiem nie zaczynaj, bo Koszuk ciebie oszuka. – Jak to? Mnie Żyda oszuka Koszuk? Polak [00:02:05]? To niemożliwe, żeby mnie oszukał. No, ale pojechali do tego rejenta, Koszuk wypłacił, prawda, Żyd zadowolony, że zarobił dodatkowe pieniądze, więcej niż od tego innego Żyda. Po tygodniu Koszuk ogłasza, że sprzedaje działkę. No i Żyd się zaciekawił – jak to? Dopiero kupił i już sprzedaje, tak szybko? I nie za 250, tylko za 200 złotych. No to Żyd sobie pomyślał – to ja odkupie tę działkę z powrotem. Będę miał działkę i 50 złotych za darmo mi zostaje. Umówili się z Koszukiem, ale wcześniej znowu do rabina poszedł pytać się. Rabin mówi – mówiłem ci, nie handluj z Koszukiem, bo Koszuk ciebie oszuka. No, ale umówił się z tym Żydem, no bo Żyd chciał odkupić tę działkę, pojechali do Rejenta, Żyd wypłaca, prawda, 200 złotych, kupuje działkę, prawda, no i 50 złotych mu zostało. Po tygodniu Żyd zachodzi na działkę, a Koszuk z kijem do niego – a co ty tu robisz na mojej działce? – No jak to, przecież kupiłem od ciebie. – A patrzyłeś w papiery coś ty kupił? – No nie. – No to kupiłeś pół działki. I Koszuk go oszukał. Autentycznie wszystkie działki od ulicy Chełmskiej ciągną się aż do rowu, a jedna działka w poprzek przecięta jest.
Podobne wpisy
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 4
Zjazdy rodzinne w Sawinie.
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 1
O żartobliwym weterynarzu z Sawina
- Opowiada: Mirosław Dederko. Anegdoty sawińskie. Fragment - 3
Płot padł ze starości.
- Opowiada: Mirosław Dederko. Fragment - 2
Opowieść o spotkaniach po latach wysiedlonych Ukraińców i Polaków.