Nie wiem, ile miałam lat, jestem żywym świadkiem jak widziałam i byłam przy torach, jak jechał transport z dziećmi z Zamojszczyzny. I ten transport z dziećmi z Zamojszczyzny jechał mi przez ileś lat jak zasypiałam. To było tragiczne. Te wyciągnięte rączki i młodzież, to już musieli zorganizować kolejarze, bo oni wiedzieli, kiedy będą przejeżdżały, jakie transporty, kazali młodzieży nazbierać owoców, to musiał być gdzieś przełom sierpnia albo września i żeby rzucali jabłka do tego jadącego pociągu. Te rączki były wyciągnięte o tak przez otwarte takie drzwi, tylko tyle, że się rączki zmieściły i w okratowanych okienkach, no to już musiały być małe rączki, ktoś tam podsadził, może tam jeszcze rodzice tego, ja nie wiem. I te rączki, ten jadący pociąg utkwił mi na całe życie. I ja, która miałam rzucać śliwki, ale kuzynka mówi – Zosiu, rzucaj śliwki – i ja tą rączką tak, ileż ja mogłam, gdzie, dokąd ja mogłam rzucić tę śliwkę, jak ja byłam dzieckiem tak jakoś z nimi pobiegłam, bo to niedaleko mieszkaliśmy od torów, jakieś dwieście metrów mniej więcej. To ja właśnie i tak mi ten pociąg jechał i jechał, i jechał.
Podobne wpisy
- Opowiada: Pani Zofia . Fragment rozmowy - 1
Temat rozmowy: wspomnienia z dzieciństwa w czasach wojny i okupacji
- Barbara Czmuda czyta wspomnienia dziadka - cz.1
Wspomnienia Stanisława Nieworaja z czasów wojny i okupacji
- Barbara Czmuda czyta wspomnienia dziadka - cz.3
Ciąg dalszy wspomnień Stanisława Nieworaja, od roku 1943.
- Barbara Czmuda czyta wspomnienia dziadka - cz. 2
Ciąg dalszy wspomnień Stanisława Nieworaja, od roku 1940.