B1: Czy brał Pan kiedyś na warsztat przy rzeźbie, jakieś historie po prostu, które Pan zasłyszał? Opowieści, które, legendy, które Pan słyszał i po prostu uznał, że trzeba to przelać po prostu w drewno? Zdarzało się coś takiego?
O: [dłuższa pauza] Opowiadali mi, jak kiedyś [00:00:21]. Chociaż ja też mało pamiętam, jak [00:00:25], jak masło robili, jak kowal w kuźni kuł młotem. Opowiadali mi, i ja to przenosiłem. Kowali też robiłem dużo, jak stał tam, przy tym kowadle i tam młotem, czy dwóch kowali. Znów tracze. Traczy, to bardzo mało pamiętam.
B1: Tracze?
O: Tracz. To znaczy, cieśla, który ciął drzewo. Jeden… były takie stojaki, kobyłki się nazywały. Drzewo tam kładli, albo dół kopali pod jakimś klockiem dużym. Dół kopali. To jeden na klocku na drzewie stał, jeden stał tu, a drugi pod spodem. To było równia i piłę taką mieli i z góry na dół. Tracze się nazywali.
B2: I fachowo przecinanie drzewa na deski, to się nazywa tarcie. A deska, to jest tarcica?
O: Tarcie, tak.
B2: To jest fachowa [00:01:27], to ja wiem.
O: To też robiłem takich traczy. Opowiadali mi, jak to kiedyś piłą tak rżnęli. Narysowali mi nawet. Bo ja tak nie bardzo kojarzyłem, to robiłem tak, bodajże, [00:01:38]. To takie rzeczy. No, to takie z życia wzięte było. Stara wieś, starzy rzemieślnicy, jak kiedyś pracowali. Szewca. Kto teraz o szewcu gdzieś coś słyszał z młodzieży. Jak tam siedział i tego buta reperował, czy coś. No, to też takie rzeczy robiłem. No i tak, mam zamiar to zrobić, pokaże tej młodzieży. Ale nie mam na razie czasu, bo mam dużo zamówień takich, i… [dłuższa pauza] B2: A ja pamiętam z dzieciństwa kuźnię, jak była tam na [00:02:21] coś tam było w tej kuźni.
B1: Tak.
B2: Ale to tak z dzieciństwa, [00:02:28].
O: Kuźnię, to i ja pamiętam. Ale tam jak to kuli, jak co, to nie. No robiłem też, żniwiarzy, jak na wozie snopki wieźli, na takim żelaźniaku. Nieduże to było, [00:02:43]. Jak koniem orał pług i orał, takie rzeczy. To widziałem, to [00:02:53], to, co widziałem, to robiłem. A tych [00:02:56] traczy, to bardzo mało pamiętałem, to opowiadali mi, jak co. No i ja wtedy to na drzewo przenosiłem.
B1: A to było na płaskorzeźbie, czy…
O: Nie, to były figurki.
B1: Ciężko mi sobie to wyobrazić na [00:03:12]. Płaskorzeźbę, to faktycznie to widzę, a tak…
O: Na [00:03:16], to po prostu [00:03:18]… wtedy robiłem, starałem się zrobić [zastanowienie] bodajże to miałem jeszcze zamówienie, starałem się zrobić też z innego drzewa. Nieklejone, wszystko z jednego drzewa. Tego wycinania było dużo. To jedna postać na górze, druga na dole. No, ta piła musiała być przecież. To wszystko z jednego drzewa było zrobione.
B1: A jeszcze w kwestii tego warsztatu Pana. Bo, Pan mówił, że sam się zaczął tak właściwie uczyć rzeźbiarstwa, tak? I ta wiedza, którą Pan ma i to, jak Pan rzeźbi, to, to [00:03:55], właściwie, że tak praktycznie jest Pan po prostu samoukiem?
O: Tak. Ja jestem samoukiem. Miałem chęć pójść do szkoły artystycznej, ale w tamtych czasach… No, ja pochodzę z rodziny biednej, nie mieli pieniędzy. Chociaż kierownik jeszcze szkoły podstawowej tak zachęcał mnie i rodziców. Mówił, żeby mnie wysłać do szkoły plastycznej, bo widział, że jakieś tam zdolności mam. No, ale ułożyło się, jak się ułożyło. Wykształcenie mam, jako ślusarz mechanik. Też mechanikę prowadziłem, ślusarstwo.
B2: Trochę zbliżone, obróbka, skrawaniem. [śmiech] O: Tak. Tylko, że to jest obróbka w drzewie, a tamto w metalu. No i ostatnio tam, jak mi się tutaj troszkę tam znudzi, chcę coś sobie zmienić… Bo naprawdę to jest nudna praca. No, to tam idę do drugiego pomieszczenia, i [00:04:56]. I to też od nikogo nie ściągałem, nie chcę. Mój cały projekt tego [00:05:06] wymyślony i bardzo ludzie sobie [00:05:10] zrobiłem, sobie chwalą. I ci, co tam gdzieś w zakładach większych robią, to [00:05:17].
B1: [śmiech] O: Bo wydajne, grube drzewo idzie. No i tu mam zaczęty, dla siebie teraz. Bo co zrobiłem sobie, to wszystko poszło. I teraz zrobiłem dla siebie, bo mówię, stary jestem już, dzieci tam będą miały. [śmiech] B1: [śmiech] O: Także na razie wszystkiego się…
B2: A dzieci nie przejmują?
O: Proszę?
B2: Dzieci nie przejmują tutaj działalności?
O: Nie.
B2: Nie?
O: Nie. Wnuczkę mam bardzo zdolną.
B2: A to właśnie przechodzi, właśnie czasami.
O: Wnuczka jest bardzo zdolna. Chodzi do przedszkola, rysuje ślicznie. Też na tych konkursach, i powiatowym, tam też czołowe miejsce zajmuje. A ona przeważnie, a to bransolety, a to jakieś tam naszyjniki, takie rzeczy robi.
B2: Czyli plastyczne zdolności, po dziadku.
O: No, cuda robi, do przedszkola chodzi. Bardzo zdolna jest.
B2: Czyli już widać, że talent rośnie.
O: A tutaj mam pracę syna Grzesia. I to też miałem kupca na to. Powiedziałem, że tego nie sprzedam, [00:06:30].
B2: [00:06:31].
O: Jak by chciał, to by robił. Tylko, że on, czym innym jest zainteresowany. To pierwsze zaczął to zawalone miasto. Wziął deskę. Ja to robiłem jakoś chyba z [00:06:49]. – Co ty Grzesiu rzeźbisz? No, chodził, ja wiem, może do II klasy, do I podstawówki. – Tata, ja rzeźbię zawalone miasto. Tam dłutkiem. No, mówię, tutaj, to faktycznie zawalone, [00:07:07], ale mówię, [00:07:08], zrób jakąś postać. Ja robiłem bodajże jakoś też, Matkę Boską, czy coś, figurkę. No i on wziął, miała być figurka, bo tak, w końcu mu wyszła taka, jaka wyszła. No, ale mówię,
B2: Ładnie.
O: Miałem kupca, bo to też było kilku… i redaktorzy byli i z telewizji tutaj i z gazet. No, to chcieli zakupić to, ale mówię: To nie do sprzedania. To ja mam podpisane. Także, a tak, to nie. No, mówię, młodzież zainteresowana jest [00:07:50]. Trzeba pomocy. No, te zawody giną. Kiedyś tych rzeźbiarzy było więcej. Teraz bardzo mało się robi. Z młodych, to nie ma. No, mój chrześniak rzeźbi. W Siedliskach też jest, Adaś [00:08:11].
B2: Czyli taka, ta, [00:08:15]…
O: To rodzi… my mamy rodzinne takie. No, chociaż tato próbował, to nie wychodziło.
B1: [śmiech] O: W twardym kamieniu, w głazach tak mam zamiar coś zrobić. Ale to już trzeba sprzęt.
B1: To jest całkiem chyba inaczej [00:08:32]?
O: Proszę?
B1: Całkiem inaczej się [00:08:36].
O: No mam takie dwa duże głazy, i tak chcieli już zabrać, mówię: Nie. Jak doczekam, jak tego, zechcę chociaż jakieś napisy porobić, czy coś, jakąś taką płaskorzeźbę z tego, w tym wykuć. To już [00:08:51].
B2: No, kamień, to już wyzwanie chyba.
O: To jest wyzwanie naprawdę.
B2: Bo to się może też odłupać, tak mi się wydaje.
O: No, to trzeba wiedzieć, w które miejsce stuknąć. Chociaż już rozmawiałem z takim rzeźbiarzem, który kuje, to mówi: Stuka się po odgłosach, w którym miejscu.
B1: [śmiech] O: Bo tam jest. No, gdzieś jest zawsze, to trzeba tak, żeby…
B2: [00:09:13].
O: Tak. To trzeba… I tak mam to, ale nie wiem, czy mi, czy ja zdążę już.
B2: Zdąży Pan. [śmiech] O: Nie wiem. I mówię, tę drogę krzyżową.
B1: Zdąży.
B2: Te wszystkie święte osoby będą dodawać sił i dawać inspirację [00:09:31].
O: Powiem tak. Ja przypuszczam, że to jest dar od Boga.
B2: Oczywiście, że tak. [00:09:36].
O: Dar od Boga. Ja mówię, rzeźbię, i społecznie się też udzielałem. Przecież byłem 16 lat radnym. 16 lat sołtysem. I to [00:09:48], bez żadnej przerwy.
B1: [00:09:51]?
O: W gminie Rybczewice radnym, a sołtysem w [00:09:55]. Byłem. I za ciężko było. Już i gospodarka i jeszcze pracowałem i społecznie się udzielałem. Także… i rzeźba.
B2: [00:10:13]. Wymaga czasu. [00:10:15].
O: Także, a jeszcze klient znów na tokarce, coś przyszedł, żeby zrobić. No, i jeszcze jak tego, to sąsiad przyszedł, żeby coś tam pomóc wytoczyć, czy coś. No, to trzeba było. Ja czasem, to 2, 3 godziny na dobę tylko spałem. Jestem taki, że nie odmówię nikomu. I po prostu…
B1: A to człowiek w czymś takim jest, czuje, że żyje. Mimo, że to [00:10:42].
O: Ja mówię, z pola, ze żniwa nawet jak coś zamyślę, że coś tam sobie pomyślę, a to będę robił, to z kombajnu zejdę. I chociaż 2, 3 godziny, wezmę klocek drzewa, narysuję i potem wieczorami sobie tam jeszcze podłubać, albo rankami, albo jak deszcz jest. W żniwa.
B2: Ja pamiętam właśnie, jak Pan, jak [00:11:07] szkoła była. Tak wspominam tą szkołę. [śmiech] Jak właśnie Pan przychodził do dzieci i opowiadał, jak dzieci słuchały [00:11:17].
O: No, w Rybczewicach byłem. No, nie tylko tutaj, bo i w [00:11:20], tam do szkoły jeździłem. Tam też zaproszenie mam. W Piaskach.
B2: Aha, czyli [00:11:28] szkoły Panu ufają, [00:11:30].
O: No, pamiętają.
B2: [00:11:32].
O: Teraz to jadę w czerwcu do Bystrzejowic do szkoły.
B2: Aha.
O: Także, że w Krzczonowie byłem.
B2: Warto, żeby właśnie dzieci i młodzież oglądały takie rzeczy, żeby ta sztuka, kultura, ta nasza trady… to jest właściwie tradycja nasz polska, narodowa.
O: Tak.
B2: Tutaj w tym wszystkim. W tych figurkach, płaskorzeźba, rzeźba.
B1: Jak dzieciaki tego nie ujrzą, to nawet nie będą miały świadomości tego, że można w ten sposób. Bo [00:12:05].
O: No, niektórzy już nie. Ale niektórzy nie, niektórzy to po prostu, nie wiem. No, ale to nie trzeba się tym przejmować.
B1: Dokładnie.
O: Ja mówię, ja nie mogę tego, jak niektórzy, jak spojrzy na te sakralne figurki, czy jakieś obrazy, czy coś. Oni jakiegoś szału dostają. Ja tego nie… to już to nie jest człowiek dla mnie.
B2: To przynajmniej, jak powiedzmy jest innego wyznania, to powinien szanować też inne poglądy, prawda.
O: Powiem tak.
B2: Przecież samo w sobie jest to piękne i dobre.
O: [00:12:43] tutaj na [00:12:44] są, czasem przychodzi. To podziwia. [00:12:51], że nie to, że on tam coś krytykuje, czy… tylko podziwia.
B2: No, jako dzieło sztuki.
O: Ale po prostu… Ale są tacy, to mówię, to już to ludzie nie powiedziałbym, że z marginesu. Bo facet, jak mi to powiedział, że tam, to Polska, to Polak, że takie rzeczy robi, nie. Facet zadbany, nie jakiś alkoholik, czy coś. Widać, że na jakimś stanowisku.
B2: Ale o wąskiej świadomości.
O: Tak. To było bodajże na Dożynkach w Świdniku. Były dożynki powiatowe w Świdniku, on wtedy tak mi… to aż mi w pięty poszło.
B1: A to trzeba czasem, zacisnąć się i po prostu, nawet się nie odzywać do takich osób. Niech po prostu przejdą sobie dalej.
O: Tak. [00:13:45] jest znów Jezus Frasobliwy. Parafianie zamówili, jak jest wejście na cmentarz, przed cmentarzem. Takiego dużego robiłem, frasobliwego. Także… nie pamiętam już. W kościele, Łuszczów, czy jak.
B2: [00:14:12].
O: Łuszczów. To gdzieś tutaj, lubelskie.
O2: Tak.
O: No, to znów kościół zabytkowy tam jest i feretron przywieli mi, ale już, z jakimi świętymi, to nie wiem. I strasznie była zniszczona rama, obramowanie. Robaki zjadły, już to się wszystko sypało tam, malowali. I to nie wiem, gdzie ja to mam, chyba nie mam jeszcze, te elementy takie. I całe obramowanie do feretronu kupiłem. Do tego. Także, dużo do kościołów. No, z parafii Podedwórze, ksiądz coś myśli o jakimś ołtarzu bocznym. I też mówi, jak tego, to się zwróci do mnie. Ale na razie cicho. Może na razie lepiej, żeby nie, bo nie mam czasu. [śmiech] B2: A robi też Pan takie rzeźby, które mogą stać na przykład na zewnątrz?
O: Tak.
B2: Tak?
O: Tak.
B2: Ale to wtedy one są jakoś inaczej?
O: Tak, to już jest, teraz są różne takie preparaty i te oleje takie, które się nasącza, i… Także, to się, tylko to trzeba od czasu do czasu nasączać. Tam jest na stronie kapliczka taka, duża. To jest gdzieś, na peryferiach Świdnika stoi. W zeszłym roku robiłem. Tyle, co się zmieściła tutaj do mnie. [00:15:44].
B2: [00:15:45].
O: Frasobliwy też w tej kaplicy jest, tylko dużo większy. Tamten ma 60, może więcej centymetrów, 70. I ona na zewnątrz stoi. Ale ja bodajże 5, może 6 razy to nasączałem. Dotąd się nasącza, aż przestanie pić drzewo. Już jak nie przyjmuje, to już nie trzeba.
B2: [00:16:07] jest ochroniona też, [00:16:09].
O: Już jest des… od wszystkiego, od deszczu, od robaka, od wszystkiego. Tylko to po jakimś czasie to wyparuje i trzeba znów to powtórzyć po 5, po 7 latach [00:16:20].
B2: No właśnie, tak, jak wszystko trzeba konserwować, malować.
O: No, jak wszystko. Bo [00:16:24] w kościele kiedyś, jak był kościół postawiony, był ten festyn rzeźbiarski, nawet w plenerze to było. Rzeźbiarze. Ja wtedy w wojsku byłem, to rzeźby były [00:16:36], śliczne rzeźby, postacie naturalnej wielkości, większe. Za co, 10 lat i wszystko do wyrzucenia. Jak zrobili rzeźbiarza, jak potem niekonserwowane i tak zostało. To powyrzucane.
O: [dłuższa pauza] Opowiadali mi, jak kiedyś [00:00:21]. Chociaż ja też mało pamiętam, jak [00:00:25], jak masło robili, jak kowal w kuźni kuł młotem. Opowiadali mi, i ja to przenosiłem. Kowali też robiłem dużo, jak stał tam, przy tym kowadle i tam młotem, czy dwóch kowali. Znów tracze. Traczy, to bardzo mało pamiętam.
B1: Tracze?
O: Tracz. To znaczy, cieśla, który ciął drzewo. Jeden… były takie stojaki, kobyłki się nazywały. Drzewo tam kładli, albo dół kopali pod jakimś klockiem dużym. Dół kopali. To jeden na klocku na drzewie stał, jeden stał tu, a drugi pod spodem. To było równia i piłę taką mieli i z góry na dół. Tracze się nazywali.
B2: I fachowo przecinanie drzewa na deski, to się nazywa tarcie. A deska, to jest tarcica?
O: Tarcie, tak.
B2: To jest fachowa [00:01:27], to ja wiem.
O: To też robiłem takich traczy. Opowiadali mi, jak to kiedyś piłą tak rżnęli. Narysowali mi nawet. Bo ja tak nie bardzo kojarzyłem, to robiłem tak, bodajże, [00:01:38]. To takie rzeczy. No, to takie z życia wzięte było. Stara wieś, starzy rzemieślnicy, jak kiedyś pracowali. Szewca. Kto teraz o szewcu gdzieś coś słyszał z młodzieży. Jak tam siedział i tego buta reperował, czy coś. No, to też takie rzeczy robiłem. No i tak, mam zamiar to zrobić, pokaże tej młodzieży. Ale nie mam na razie czasu, bo mam dużo zamówień takich, i… [dłuższa pauza] B2: A ja pamiętam z dzieciństwa kuźnię, jak była tam na [00:02:21] coś tam było w tej kuźni.
B1: Tak.
B2: Ale to tak z dzieciństwa, [00:02:28].
O: Kuźnię, to i ja pamiętam. Ale tam jak to kuli, jak co, to nie. No robiłem też, żniwiarzy, jak na wozie snopki wieźli, na takim żelaźniaku. Nieduże to było, [00:02:43]. Jak koniem orał pług i orał, takie rzeczy. To widziałem, to [00:02:53], to, co widziałem, to robiłem. A tych [00:02:56] traczy, to bardzo mało pamiętałem, to opowiadali mi, jak co. No i ja wtedy to na drzewo przenosiłem.
B1: A to było na płaskorzeźbie, czy…
O: Nie, to były figurki.
B1: Ciężko mi sobie to wyobrazić na [00:03:12]. Płaskorzeźbę, to faktycznie to widzę, a tak…
O: Na [00:03:16], to po prostu [00:03:18]… wtedy robiłem, starałem się zrobić [zastanowienie] bodajże to miałem jeszcze zamówienie, starałem się zrobić też z innego drzewa. Nieklejone, wszystko z jednego drzewa. Tego wycinania było dużo. To jedna postać na górze, druga na dole. No, ta piła musiała być przecież. To wszystko z jednego drzewa było zrobione.
B1: A jeszcze w kwestii tego warsztatu Pana. Bo, Pan mówił, że sam się zaczął tak właściwie uczyć rzeźbiarstwa, tak? I ta wiedza, którą Pan ma i to, jak Pan rzeźbi, to, to [00:03:55], właściwie, że tak praktycznie jest Pan po prostu samoukiem?
O: Tak. Ja jestem samoukiem. Miałem chęć pójść do szkoły artystycznej, ale w tamtych czasach… No, ja pochodzę z rodziny biednej, nie mieli pieniędzy. Chociaż kierownik jeszcze szkoły podstawowej tak zachęcał mnie i rodziców. Mówił, żeby mnie wysłać do szkoły plastycznej, bo widział, że jakieś tam zdolności mam. No, ale ułożyło się, jak się ułożyło. Wykształcenie mam, jako ślusarz mechanik. Też mechanikę prowadziłem, ślusarstwo.
B2: Trochę zbliżone, obróbka, skrawaniem. [śmiech] O: Tak. Tylko, że to jest obróbka w drzewie, a tamto w metalu. No i ostatnio tam, jak mi się tutaj troszkę tam znudzi, chcę coś sobie zmienić… Bo naprawdę to jest nudna praca. No, to tam idę do drugiego pomieszczenia, i [00:04:56]. I to też od nikogo nie ściągałem, nie chcę. Mój cały projekt tego [00:05:06] wymyślony i bardzo ludzie sobie [00:05:10] zrobiłem, sobie chwalą. I ci, co tam gdzieś w zakładach większych robią, to [00:05:17].
B1: [śmiech] O: Bo wydajne, grube drzewo idzie. No i tu mam zaczęty, dla siebie teraz. Bo co zrobiłem sobie, to wszystko poszło. I teraz zrobiłem dla siebie, bo mówię, stary jestem już, dzieci tam będą miały. [śmiech] B1: [śmiech] O: Także na razie wszystkiego się…
B2: A dzieci nie przejmują?
O: Proszę?
B2: Dzieci nie przejmują tutaj działalności?
O: Nie.
B2: Nie?
O: Nie. Wnuczkę mam bardzo zdolną.
B2: A to właśnie przechodzi, właśnie czasami.
O: Wnuczka jest bardzo zdolna. Chodzi do przedszkola, rysuje ślicznie. Też na tych konkursach, i powiatowym, tam też czołowe miejsce zajmuje. A ona przeważnie, a to bransolety, a to jakieś tam naszyjniki, takie rzeczy robi.
B2: Czyli plastyczne zdolności, po dziadku.
O: No, cuda robi, do przedszkola chodzi. Bardzo zdolna jest.
B2: Czyli już widać, że talent rośnie.
O: A tutaj mam pracę syna Grzesia. I to też miałem kupca na to. Powiedziałem, że tego nie sprzedam, [00:06:30].
B2: [00:06:31].
O: Jak by chciał, to by robił. Tylko, że on, czym innym jest zainteresowany. To pierwsze zaczął to zawalone miasto. Wziął deskę. Ja to robiłem jakoś chyba z [00:06:49]. – Co ty Grzesiu rzeźbisz? No, chodził, ja wiem, może do II klasy, do I podstawówki. – Tata, ja rzeźbię zawalone miasto. Tam dłutkiem. No, mówię, tutaj, to faktycznie zawalone, [00:07:07], ale mówię, [00:07:08], zrób jakąś postać. Ja robiłem bodajże jakoś też, Matkę Boską, czy coś, figurkę. No i on wziął, miała być figurka, bo tak, w końcu mu wyszła taka, jaka wyszła. No, ale mówię,
B2: Ładnie.
O: Miałem kupca, bo to też było kilku… i redaktorzy byli i z telewizji tutaj i z gazet. No, to chcieli zakupić to, ale mówię: To nie do sprzedania. To ja mam podpisane. Także, a tak, to nie. No, mówię, młodzież zainteresowana jest [00:07:50]. Trzeba pomocy. No, te zawody giną. Kiedyś tych rzeźbiarzy było więcej. Teraz bardzo mało się robi. Z młodych, to nie ma. No, mój chrześniak rzeźbi. W Siedliskach też jest, Adaś [00:08:11].
B2: Czyli taka, ta, [00:08:15]…
O: To rodzi… my mamy rodzinne takie. No, chociaż tato próbował, to nie wychodziło.
B1: [śmiech] O: W twardym kamieniu, w głazach tak mam zamiar coś zrobić. Ale to już trzeba sprzęt.
B1: To jest całkiem chyba inaczej [00:08:32]?
O: Proszę?
B1: Całkiem inaczej się [00:08:36].
O: No mam takie dwa duże głazy, i tak chcieli już zabrać, mówię: Nie. Jak doczekam, jak tego, zechcę chociaż jakieś napisy porobić, czy coś, jakąś taką płaskorzeźbę z tego, w tym wykuć. To już [00:08:51].
B2: No, kamień, to już wyzwanie chyba.
O: To jest wyzwanie naprawdę.
B2: Bo to się może też odłupać, tak mi się wydaje.
O: No, to trzeba wiedzieć, w które miejsce stuknąć. Chociaż już rozmawiałem z takim rzeźbiarzem, który kuje, to mówi: Stuka się po odgłosach, w którym miejscu.
B1: [śmiech] O: Bo tam jest. No, gdzieś jest zawsze, to trzeba tak, żeby…
B2: [00:09:13].
O: Tak. To trzeba… I tak mam to, ale nie wiem, czy mi, czy ja zdążę już.
B2: Zdąży Pan. [śmiech] O: Nie wiem. I mówię, tę drogę krzyżową.
B1: Zdąży.
B2: Te wszystkie święte osoby będą dodawać sił i dawać inspirację [00:09:31].
O: Powiem tak. Ja przypuszczam, że to jest dar od Boga.
B2: Oczywiście, że tak. [00:09:36].
O: Dar od Boga. Ja mówię, rzeźbię, i społecznie się też udzielałem. Przecież byłem 16 lat radnym. 16 lat sołtysem. I to [00:09:48], bez żadnej przerwy.
B1: [00:09:51]?
O: W gminie Rybczewice radnym, a sołtysem w [00:09:55]. Byłem. I za ciężko było. Już i gospodarka i jeszcze pracowałem i społecznie się udzielałem. Także… i rzeźba.
B2: [00:10:13]. Wymaga czasu. [00:10:15].
O: Także, a jeszcze klient znów na tokarce, coś przyszedł, żeby zrobić. No, i jeszcze jak tego, to sąsiad przyszedł, żeby coś tam pomóc wytoczyć, czy coś. No, to trzeba było. Ja czasem, to 2, 3 godziny na dobę tylko spałem. Jestem taki, że nie odmówię nikomu. I po prostu…
B1: A to człowiek w czymś takim jest, czuje, że żyje. Mimo, że to [00:10:42].
O: Ja mówię, z pola, ze żniwa nawet jak coś zamyślę, że coś tam sobie pomyślę, a to będę robił, to z kombajnu zejdę. I chociaż 2, 3 godziny, wezmę klocek drzewa, narysuję i potem wieczorami sobie tam jeszcze podłubać, albo rankami, albo jak deszcz jest. W żniwa.
B2: Ja pamiętam właśnie, jak Pan, jak [00:11:07] szkoła była. Tak wspominam tą szkołę. [śmiech] Jak właśnie Pan przychodził do dzieci i opowiadał, jak dzieci słuchały [00:11:17].
O: No, w Rybczewicach byłem. No, nie tylko tutaj, bo i w [00:11:20], tam do szkoły jeździłem. Tam też zaproszenie mam. W Piaskach.
B2: Aha, czyli [00:11:28] szkoły Panu ufają, [00:11:30].
O: No, pamiętają.
B2: [00:11:32].
O: Teraz to jadę w czerwcu do Bystrzejowic do szkoły.
B2: Aha.
O: Także, że w Krzczonowie byłem.
B2: Warto, żeby właśnie dzieci i młodzież oglądały takie rzeczy, żeby ta sztuka, kultura, ta nasza trady… to jest właściwie tradycja nasz polska, narodowa.
O: Tak.
B2: Tutaj w tym wszystkim. W tych figurkach, płaskorzeźba, rzeźba.
B1: Jak dzieciaki tego nie ujrzą, to nawet nie będą miały świadomości tego, że można w ten sposób. Bo [00:12:05].
O: No, niektórzy już nie. Ale niektórzy nie, niektórzy to po prostu, nie wiem. No, ale to nie trzeba się tym przejmować.
B1: Dokładnie.
O: Ja mówię, ja nie mogę tego, jak niektórzy, jak spojrzy na te sakralne figurki, czy jakieś obrazy, czy coś. Oni jakiegoś szału dostają. Ja tego nie… to już to nie jest człowiek dla mnie.
B2: To przynajmniej, jak powiedzmy jest innego wyznania, to powinien szanować też inne poglądy, prawda.
O: Powiem tak.
B2: Przecież samo w sobie jest to piękne i dobre.
O: [00:12:43] tutaj na [00:12:44] są, czasem przychodzi. To podziwia. [00:12:51], że nie to, że on tam coś krytykuje, czy… tylko podziwia.
B2: No, jako dzieło sztuki.
O: Ale po prostu… Ale są tacy, to mówię, to już to ludzie nie powiedziałbym, że z marginesu. Bo facet, jak mi to powiedział, że tam, to Polska, to Polak, że takie rzeczy robi, nie. Facet zadbany, nie jakiś alkoholik, czy coś. Widać, że na jakimś stanowisku.
B2: Ale o wąskiej świadomości.
O: Tak. To było bodajże na Dożynkach w Świdniku. Były dożynki powiatowe w Świdniku, on wtedy tak mi… to aż mi w pięty poszło.
B1: A to trzeba czasem, zacisnąć się i po prostu, nawet się nie odzywać do takich osób. Niech po prostu przejdą sobie dalej.
O: Tak. [00:13:45] jest znów Jezus Frasobliwy. Parafianie zamówili, jak jest wejście na cmentarz, przed cmentarzem. Takiego dużego robiłem, frasobliwego. Także… nie pamiętam już. W kościele, Łuszczów, czy jak.
B2: [00:14:12].
O: Łuszczów. To gdzieś tutaj, lubelskie.
O2: Tak.
O: No, to znów kościół zabytkowy tam jest i feretron przywieli mi, ale już, z jakimi świętymi, to nie wiem. I strasznie była zniszczona rama, obramowanie. Robaki zjadły, już to się wszystko sypało tam, malowali. I to nie wiem, gdzie ja to mam, chyba nie mam jeszcze, te elementy takie. I całe obramowanie do feretronu kupiłem. Do tego. Także, dużo do kościołów. No, z parafii Podedwórze, ksiądz coś myśli o jakimś ołtarzu bocznym. I też mówi, jak tego, to się zwróci do mnie. Ale na razie cicho. Może na razie lepiej, żeby nie, bo nie mam czasu. [śmiech] B2: A robi też Pan takie rzeźby, które mogą stać na przykład na zewnątrz?
O: Tak.
B2: Tak?
O: Tak.
B2: Ale to wtedy one są jakoś inaczej?
O: Tak, to już jest, teraz są różne takie preparaty i te oleje takie, które się nasącza, i… Także, to się, tylko to trzeba od czasu do czasu nasączać. Tam jest na stronie kapliczka taka, duża. To jest gdzieś, na peryferiach Świdnika stoi. W zeszłym roku robiłem. Tyle, co się zmieściła tutaj do mnie. [00:15:44].
B2: [00:15:45].
O: Frasobliwy też w tej kaplicy jest, tylko dużo większy. Tamten ma 60, może więcej centymetrów, 70. I ona na zewnątrz stoi. Ale ja bodajże 5, może 6 razy to nasączałem. Dotąd się nasącza, aż przestanie pić drzewo. Już jak nie przyjmuje, to już nie trzeba.
B2: [00:16:07] jest ochroniona też, [00:16:09].
O: Już jest des… od wszystkiego, od deszczu, od robaka, od wszystkiego. Tylko to po jakimś czasie to wyparuje i trzeba znów to powtórzyć po 5, po 7 latach [00:16:20].
B2: No właśnie, tak, jak wszystko trzeba konserwować, malować.
O: No, jak wszystko. Bo [00:16:24] w kościele kiedyś, jak był kościół postawiony, był ten festyn rzeźbiarski, nawet w plenerze to było. Rzeźbiarze. Ja wtedy w wojsku byłem, to rzeźby były [00:16:36], śliczne rzeźby, postacie naturalnej wielkości, większe. Za co, 10 lat i wszystko do wyrzucenia. Jak zrobili rzeźbiarza, jak potem niekonserwowane i tak zostało. To powyrzucane.
Podobne wpisy
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 3.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 2.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 4.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 7.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.