Jakie największe Pan rzeźby zrobił, takie, jeśli chodzi o wymiary?
O: Największe, to 2,80 czy 2,98, tak według mnie [00:00:10]. Te drzwi dębowe, co pokazywałem, nie wiem, czy pokazywałem… pokazywałem. Te drzwi dębowe, to też takie [00:00:18].
B1: Ile czasu trzeba na wykonanie takiej rzeźby?
O: Te drzwi, powiem tak Pani, że ja pracowałem wtedy na stolarni w [00:00:29], a to stały klient mój, ten z Gniezna. [00:00:35], to jest jeden z dziesięciu najbogatszych w Wielkopolsce. I [00:00:42] wspominał, że będziemy robić, ale to miało być za pół roku, ja już drzewo sobie szykowałem, za pół roku miałem to robić. W ciągu, jadę z pracy, dzwoni telefon. Dzwoni, mówi: Wiesz, co, musimy to zrobić w ciągu miesiąca, bo otwarcie tego spichlerza, jakaś tam uroczystość. No, to ja w czasie jazdy zadzwoniłem do pracy tam, mówię: Od dzisiaj już, od jutra nie pracuję, biorę sobie wolne na miesiąc czasu. I bałem się, że nie dam rady, bo to w dębie jest bardzo ciężko. To wszystko dębowe, i to bale, trzeba było to skleić. Chociaż miałem suche, skleić to. Fotografie już miałem i syna, [00:01:37]. Wtedy, nie wiem, wolne miał jakoś, czy coś i zaangażowałem [00:01:44] pomagał. Ale: Tato – mówi: Ja już nie mogę, za trudne. [śmiech] No i dałem radę, zrobiłem te drzwi. Także (…).
B1: Jakich narzędzi się używa do takich dużych rzeź? Też to wszystko jest ręczna (…), tymi nożykami Pan to robi? (…).
O: No, są większe dłutka. Ale (…)…
B1: Ale żadne takie mechanizmy, nie? To wszystko…
O: Nie, pomagam sobie. Jak tutaj, pomagałem sobie częściowo maszynowo, bo tu jest bal, a te postacie są wcięte w tego bala.
B1: No, właśnie.
O: Muszę go tam wciąć. To mam taką frezarkę ręczną.
B1: A, no tak.
O: I to, ale to jest ręcznie, po tych, a resztę dłutkiem muszę. To samo tutaj, to święto rodziny, chociaż unikam. Tutaj mam za często, już taką mniejszą. Tu to żadna maszyna nie robiła, tylko wszystko dłutkiem. Takie większy, większe rzeźby, to piła idzie spalinowa, siekiera, takie rzeczy.
B2: No, ale i chociażby taka tą babuszkę, robiącą masło.
O: [00:02:54] jest rozbieralna. To jest oddzielnie. To można sobie przykręcić, jak się chce utrzymać w czystości, to szczotką tu wymyć, czy jak.
B2: Praktyczne podejście do tego. [śmiech] O: Także, że niektóre rzeczy tak się robi, jak jakieś bardzo skomplikowane. Zresztą, zamówienie miałem krzyżyki, żeby był wiszący i stojący, żeby można, świeczki postawić. Mam w domu taki, ale to już poświecony, nie… No i ludzie wymagają. Ale, żeby można było powiesić. Ten na przykład może stać i może wisieć. (…) no świeczek już tutaj nie… A tamten, to znów cały krzyżyk zdemontowany, cała podstawa, oddzielnie. Jest wciskane, tak zrobione, że (…), chce powiesić, to powiesi. Chce, żeby stało, to podstawkę stawia, (…).
B1: A ten różaniec,(…)?
O: To jest, nie, to różaniec jest kupiony.
B1: Aha.
O: Tylko jest zmontowany.
B1: Ale dopasowany jest idealnie.
O: Tak. No też z drzewa ten różaniec jest, bo nie pasowało (…). No, też mam robić różaniec, nazbierałem takich, to zaraz pokażę, gdzieś ja to mam, o. Takie paciorki, będę robił taki duży różaniec. Nie jeden tylko może kilka. Na razie szukam materiałów. Tak miałem takiego jakieś, plecionki robić, ale najlepiej, to jakby był drut. No i na razie nie mam takiego stalowego drutu. Lubię takie rzeczy robić. Lubię rzeczy robić takie i coś nowego przedstawić. To, co na kiermaszach nie ma. (…) też przykre takie spotkania na kiermaszach, przychodzą ludzie, ci, którzy się fascynują. Ale trafiają się tacy, że i tak powiedział mi osobiście, o po polsku, to Polak, tylko o, takie robi. Zamiast po prostu coś innego może, albo w ogóle się nie odzywać, nienawidzi takich rzeczy, ja tak zauważyłem. A teraz na festynach, to mówię, nie robię więcej, niż, tylko mam jeszcze tak. Tutaj zaczęta jest Matka Boska Cygańska, będzie. Takie rzeczy, o tematyce Jezusa Miłosiernego. Tak mi żona podpowiada, żeby zrobić. No, tak jej się podoba, też zechcę zrobić w krótkim czasie. Takie rzeczy o tematyce, dużo Karola Wojtyłę jeszcze i potem świętego Jana. Dużo (…). To też…
B1: (…) dla nas jest taki zwykły człowiek.
O: No, tutaj dużo, żadnego papieża nie robiłem. Ale tak, Benedykta szykuję zrobić. Dużo mam planów. Moje marzenie jest drogę krzyżową dużą.
B2: (…)?
O: Odtworzyć. No, ale nie wiem, czy mi życia starczy.
B2: (…).
O: No, większe, tak. No, robiłem do kościoła, feretrony, tam, gdzie [00:06:37]. Tutaj mam mniejsze takie fotografie, to feretron jest w (…), w kościele, to ofiara ode mnie i od (…). To tak, bo ja miałem zrobić feretron u siebie. No, ale on się dowiedział. To jest historia Huberta, może [00:07:01]. Historia Huberta, jak poszedł na polowanie, to może, zaraz. Ja już wam tutaj pokażę, mam większy (…). To jest historia Huberta, poszedł na polowanie, tu ukazał mu się jelonek.
B1: No, przepiękne, wspaniałe.
O: No. A tu na drugiej stronie, gdzieś ja miałem te fotografie, nie wiem… na drugiej stronie jest już święty Hubert, jak Hubert został świętym. Poszedł do zakonu, już jest, to jest obraz dwustronny. No i za procesją chodzi. To ten jest w (…), on jest nieduży. A ten, to znów jest w parafii Podedwórze. To jest niby to samo. On jest większy, ale zauważcie Państwo, tutaj u obramowanie jest(…) i tu takie szyszki są. A tutaj jest liść dębu z żołędziami na obramowaniu,
B1: I to jest też z drzewa wy…
O: To wszystko (…)(…) już inaczej ten wieniec jest ustawiony.
B1: Ile czasu Pan robił takie coś?
O: No też około miesiąca. Bo tutaj robiłem (…). I na jednej nodze, tak sobie ksiądz zażyczył.
B2: (…) właściwie miesiąc, skupienie się na jednym dziele, tak?
O: Tak, miesiąc czasu, to jest naprawdę żmudna praca, nudna. Ale lubię to i jak wezmę się… nawet żona nie, czy jeść wołam, to już nie (…) cały dzień nie jeść, a robić. (śmiech)
B1: A nie żona przynosi? (śmiech)
O: Nie, jak zgłodnieję, to idę. (śmiech)
B1: (śmiech)
B2: (śmiech)
B1: (…). To ja tego nie widziałam. Bo pamiętam, jak był Pan w szkole to też takie przepiękne prace. Ale to jest majstersztyk, że tak powiem.
O: Tutaj też, bo to myśliwi zamawiali, podarowali to do kościoła, jako ofiara, myśliwych. I koło łowieckie. Tam gdzieś mam te dane tego koła. I oni, (…) brali. No i przedstawiali (…) jak to ma wyglądać, to tego. No i ja rysunek przedstawiłem, to okolice Chełma, tam, koło Chełma byłem, umówiliśmy się. I tam (…) ile, 5 czy 4 twórców było i potem po jakimś czasie zadzwonili, że mnie to wybrali, że ja wygrałem.
B1: No ja się nie dziwię, że (…), jak wyglądały innych prace. Bo one…
O: I…
B2: Takiego czegoś, to…
B1: No. (…).
B2: (…).
B1: Tak, te liście, to są normalnie tak, jak ususzone liście dębu, tak na zdjęciu wygląda.
O: No, tak się starałem, to musi wyglądać tak, jak liść.
B1: (…).
O: I to powiem Państwu, że nie dawali mi żadnego wzoru, ja to musiałem sam skomponować to drzewo.
B1: Aha. (…).
O: Musiałem zmieścić tą historię, jak to, jak ja sobie wyobrażam, jak to się przedstawiało. No i to miał być tak. I (…) pokazany i jakaś włócznia, czy coś takiego. I pies. Na przykład Hubert zawsze z psem chodził. I ten jelonek. No to jelonek, to ukazał się na takim wzniesieniu. Blask był, zaznaczony ten blask jest tutaj.
B1: Tak, (…).
O: I to u nas w kościele, znów zrobiłem, (…) robiłem takiego tego, i [00:10:59] promienia, takie idą. Jaśniejsze drzewo, takie promienie. Tutaj już nie robiłem, tylko tutaj blask. No i wtedy, to, co miało być, bo oni mi mówili, myśliwi… Chociaż ja też czytałem o tym Hubercie, jak jego historia była. No i to musiałem wkomponować. Potem wycinałem fotografie jednego twórcy, który też nawet, ale nie umieścił tego wszystkiego, co oni sobie życzyli.
B1: Ale to jeszcze Pan ma wyczucie kompozycji. Bo tutaj wszystko jest, tak proporcje dopasowane i te takie najważniejsze elementy… I symbolicznie, to…
O: No tak, (…).
B1: To nie jest takie proste.
B2: Dlaczego Hubert trzyma Alfę i Omegę?
O: Tego to nie wiem.
B2: Tak jest przedstawione, (…)?
O: Tak, tego to nie wiem, tak. To ja pytałem się księdza i ksiądz też, ksiądz [00:12:09] dokładnie, on nie wie. (…)…
B1: (…)…
O: Chociaż jak robiłem, bo on wtedy był już proboszczem, znaczy pastor ten, co odszedł, co był 15 czy tam 16 lat, odszedł. I obrazy znalazłem i coś tam było napisane. On mówi, no, napiszemy: Alfa i Omega. Ale tak ksiądz tego, i potem na tym drugim zrobiłem tak samo.
B1: Znaczy mi się kojarzy, że gdzieś w Biblii jakiś taki cytat, że takie przesłanie od Boga, że Bóg jest Alfą i Omegą. Początkiem i końcem. Bo to jest w takim sensie.
O: I… tak, tylko z tym, że ksiądz nie wiedział, czy to była Alfa i Omega. Bo tam na tej Biblii coś innego pisało, tam było to w tym… Ale nie mogliśmy rozczytać, i kazał napisać: Alfa i Omega.
B2: No tak.
B1: Czyli święty Hubert, jako posłaniec od Boga, który jest Alfą i Omegą. Ja to tak kojarzę. (śmiech) Jeszcze większe.
B2: To znajduje się w…
O: To jest w parafii Podedwórze, w diecezji siedleckiej.
B2: Aha, w Siedlcach.
B1: A ten, który jest w (…)?
O: A ten w (…) jest… tutaj w tych małych nie ma. Zaraz, (…), jest potem.
B1: Aha, też (…).
O: I tutaj jest, to tak mówię, tutaj jest jaśniejsze te [00:13:46] na fotografii nie widać. Ale w rzeczywistości widać. Tu jest jaśniejsze drzewo, i ten jelonek. I tu pada na, tutaj na myśliwego. To tak jest i jak się wchodzi do kościoła, wizerunek Pana Jezusa na krzyżu. Jest wizerunek ten duży na krzyżu (…) przed kościołem. To teraz (…)…
B1: To jest też Pana dzieło, tak?
O: Tak, to mam odnawiać teraz, bo on już wisi też tam 15, może więcej lat. I…
B1: A to jest na kościele, czy (…)?
O: To jest w kościele.
B1: W kościele? (…)..
O: Jak się wejdzie do kościoła, po lewej stronie, po chłopskiej stronie przy ścianie, na (…)…
B1: (…).
O: Na ścianie jest postawiony. To jest w kościele. A znów ten w Podedwórzu, miałem zaproszenie tam, zapraszali mnie na poświęcenie tego, ale nie miałem, nie pojechałem, bo coś mi tam wypadło. To znów stoi wokół głównego ołtarza. I też sobie ksiądz zażyczył, mówię, ten ołtarzyk taki, do wystroju kościoła.
B1: (…).
O: Tak, żeby… I kolor tak do wystroju, żeby był (…) z proboszczem, (…).
B1: I to jest, z jakiego drzewa?
O: To wszystko lipowe. Podstawa jest dąb, (…) podstawa jest dębowa. O, to. Jak w jednym, tak w drugim. A to wszystko już jest lipa.
B1: Pamiętam, kiedyś to Pan mówił, że chyba najwięcej z lipy Pan, lipy używa, jako materiału, tak?
O: Tak.
B1: I nadal tak jest?
O: I nadal tak jest. To jest drzewo (…).
B2: (śmiech)
O: Lipy nie odwalam, więc staram się chociaż. No, ale to jest bardzo szlachetne drzewo.
B2: I ono tak samo musi poleżeć te kilka lat?
O: Tak.
B2: Moje doświadczenia z lipą, to [00:15:58] bardzo miękkie.
O: Tak. I zapach ten, lipy. Ludzie mówią, że nie czują. Sosnę czują, tam żywicę (…).
B2: Ma bardzo intensywny zapach.
O: Ale zapach lipy, taki, jak jest, takie drzewo zerżnie i jak się tam rżnie, czy coś, nawet i wyschnięte, to jeszcze ten zapach.
B1: No, jest lecznicza, to przecież jest lecznicza.
O: Te rzeźby, które ja robię, nie wiem, jak inni twórcy robią, na zewnątrz, jak to, co do Gniezna robiłem, tylko od czasu do czasu trzeba tam odnowić, to będzie i 200 lat stać. Te zewnątrz, to jest niezniszczalne. To jest tak nasączone różnymi (…), jak jest, ktoś sobie życzy naturalne drzewo, to tylko jakimś takim impregnatem naturalnym nasączę, żeby tam od grzyba, od wilgoci. Ale jak jest to kolorowane, jak na przykład ten obraz, on jest kilka razy, pierwsze bejcą, pociągany, a potem bezbarwnymi różnymi specyfikami. To ani robak… nie mam tu wody, żebym wam polał. To wszystko spływa, jak z kaczki. Ani wilgoć, ani grzyb, nic nie weźmie. To już jest wieczne. Jak bym, chyba, że się spali.
O: Największe, to 2,80 czy 2,98, tak według mnie [00:00:10]. Te drzwi dębowe, co pokazywałem, nie wiem, czy pokazywałem… pokazywałem. Te drzwi dębowe, to też takie [00:00:18].
B1: Ile czasu trzeba na wykonanie takiej rzeźby?
O: Te drzwi, powiem tak Pani, że ja pracowałem wtedy na stolarni w [00:00:29], a to stały klient mój, ten z Gniezna. [00:00:35], to jest jeden z dziesięciu najbogatszych w Wielkopolsce. I [00:00:42] wspominał, że będziemy robić, ale to miało być za pół roku, ja już drzewo sobie szykowałem, za pół roku miałem to robić. W ciągu, jadę z pracy, dzwoni telefon. Dzwoni, mówi: Wiesz, co, musimy to zrobić w ciągu miesiąca, bo otwarcie tego spichlerza, jakaś tam uroczystość. No, to ja w czasie jazdy zadzwoniłem do pracy tam, mówię: Od dzisiaj już, od jutra nie pracuję, biorę sobie wolne na miesiąc czasu. I bałem się, że nie dam rady, bo to w dębie jest bardzo ciężko. To wszystko dębowe, i to bale, trzeba było to skleić. Chociaż miałem suche, skleić to. Fotografie już miałem i syna, [00:01:37]. Wtedy, nie wiem, wolne miał jakoś, czy coś i zaangażowałem [00:01:44] pomagał. Ale: Tato – mówi: Ja już nie mogę, za trudne. [śmiech] No i dałem radę, zrobiłem te drzwi. Także (…).
B1: Jakich narzędzi się używa do takich dużych rzeź? Też to wszystko jest ręczna (…), tymi nożykami Pan to robi? (…).
O: No, są większe dłutka. Ale (…)…
B1: Ale żadne takie mechanizmy, nie? To wszystko…
O: Nie, pomagam sobie. Jak tutaj, pomagałem sobie częściowo maszynowo, bo tu jest bal, a te postacie są wcięte w tego bala.
B1: No, właśnie.
O: Muszę go tam wciąć. To mam taką frezarkę ręczną.
B1: A, no tak.
O: I to, ale to jest ręcznie, po tych, a resztę dłutkiem muszę. To samo tutaj, to święto rodziny, chociaż unikam. Tutaj mam za często, już taką mniejszą. Tu to żadna maszyna nie robiła, tylko wszystko dłutkiem. Takie większy, większe rzeźby, to piła idzie spalinowa, siekiera, takie rzeczy.
B2: No, ale i chociażby taka tą babuszkę, robiącą masło.
O: [00:02:54] jest rozbieralna. To jest oddzielnie. To można sobie przykręcić, jak się chce utrzymać w czystości, to szczotką tu wymyć, czy jak.
B2: Praktyczne podejście do tego. [śmiech] O: Także, że niektóre rzeczy tak się robi, jak jakieś bardzo skomplikowane. Zresztą, zamówienie miałem krzyżyki, żeby był wiszący i stojący, żeby można, świeczki postawić. Mam w domu taki, ale to już poświecony, nie… No i ludzie wymagają. Ale, żeby można było powiesić. Ten na przykład może stać i może wisieć. (…) no świeczek już tutaj nie… A tamten, to znów cały krzyżyk zdemontowany, cała podstawa, oddzielnie. Jest wciskane, tak zrobione, że (…), chce powiesić, to powiesi. Chce, żeby stało, to podstawkę stawia, (…).
B1: A ten różaniec,(…)?
O: To jest, nie, to różaniec jest kupiony.
B1: Aha.
O: Tylko jest zmontowany.
B1: Ale dopasowany jest idealnie.
O: Tak. No też z drzewa ten różaniec jest, bo nie pasowało (…). No, też mam robić różaniec, nazbierałem takich, to zaraz pokażę, gdzieś ja to mam, o. Takie paciorki, będę robił taki duży różaniec. Nie jeden tylko może kilka. Na razie szukam materiałów. Tak miałem takiego jakieś, plecionki robić, ale najlepiej, to jakby był drut. No i na razie nie mam takiego stalowego drutu. Lubię takie rzeczy robić. Lubię rzeczy robić takie i coś nowego przedstawić. To, co na kiermaszach nie ma. (…) też przykre takie spotkania na kiermaszach, przychodzą ludzie, ci, którzy się fascynują. Ale trafiają się tacy, że i tak powiedział mi osobiście, o po polsku, to Polak, tylko o, takie robi. Zamiast po prostu coś innego może, albo w ogóle się nie odzywać, nienawidzi takich rzeczy, ja tak zauważyłem. A teraz na festynach, to mówię, nie robię więcej, niż, tylko mam jeszcze tak. Tutaj zaczęta jest Matka Boska Cygańska, będzie. Takie rzeczy, o tematyce Jezusa Miłosiernego. Tak mi żona podpowiada, żeby zrobić. No, tak jej się podoba, też zechcę zrobić w krótkim czasie. Takie rzeczy o tematyce, dużo Karola Wojtyłę jeszcze i potem świętego Jana. Dużo (…). To też…
B1: (…) dla nas jest taki zwykły człowiek.
O: No, tutaj dużo, żadnego papieża nie robiłem. Ale tak, Benedykta szykuję zrobić. Dużo mam planów. Moje marzenie jest drogę krzyżową dużą.
B2: (…)?
O: Odtworzyć. No, ale nie wiem, czy mi życia starczy.
B2: (…).
O: No, większe, tak. No, robiłem do kościoła, feretrony, tam, gdzie [00:06:37]. Tutaj mam mniejsze takie fotografie, to feretron jest w (…), w kościele, to ofiara ode mnie i od (…). To tak, bo ja miałem zrobić feretron u siebie. No, ale on się dowiedział. To jest historia Huberta, może [00:07:01]. Historia Huberta, jak poszedł na polowanie, to może, zaraz. Ja już wam tutaj pokażę, mam większy (…). To jest historia Huberta, poszedł na polowanie, tu ukazał mu się jelonek.
B1: No, przepiękne, wspaniałe.
O: No. A tu na drugiej stronie, gdzieś ja miałem te fotografie, nie wiem… na drugiej stronie jest już święty Hubert, jak Hubert został świętym. Poszedł do zakonu, już jest, to jest obraz dwustronny. No i za procesją chodzi. To ten jest w (…), on jest nieduży. A ten, to znów jest w parafii Podedwórze. To jest niby to samo. On jest większy, ale zauważcie Państwo, tutaj u obramowanie jest(…) i tu takie szyszki są. A tutaj jest liść dębu z żołędziami na obramowaniu,
B1: I to jest też z drzewa wy…
O: To wszystko (…)(…) już inaczej ten wieniec jest ustawiony.
B1: Ile czasu Pan robił takie coś?
O: No też około miesiąca. Bo tutaj robiłem (…). I na jednej nodze, tak sobie ksiądz zażyczył.
B2: (…) właściwie miesiąc, skupienie się na jednym dziele, tak?
O: Tak, miesiąc czasu, to jest naprawdę żmudna praca, nudna. Ale lubię to i jak wezmę się… nawet żona nie, czy jeść wołam, to już nie (…) cały dzień nie jeść, a robić. (śmiech)
B1: A nie żona przynosi? (śmiech)
O: Nie, jak zgłodnieję, to idę. (śmiech)
B1: (śmiech)
B2: (śmiech)
B1: (…). To ja tego nie widziałam. Bo pamiętam, jak był Pan w szkole to też takie przepiękne prace. Ale to jest majstersztyk, że tak powiem.
O: Tutaj też, bo to myśliwi zamawiali, podarowali to do kościoła, jako ofiara, myśliwych. I koło łowieckie. Tam gdzieś mam te dane tego koła. I oni, (…) brali. No i przedstawiali (…) jak to ma wyglądać, to tego. No i ja rysunek przedstawiłem, to okolice Chełma, tam, koło Chełma byłem, umówiliśmy się. I tam (…) ile, 5 czy 4 twórców było i potem po jakimś czasie zadzwonili, że mnie to wybrali, że ja wygrałem.
B1: No ja się nie dziwię, że (…), jak wyglądały innych prace. Bo one…
O: I…
B2: Takiego czegoś, to…
B1: No. (…).
B2: (…).
B1: Tak, te liście, to są normalnie tak, jak ususzone liście dębu, tak na zdjęciu wygląda.
O: No, tak się starałem, to musi wyglądać tak, jak liść.
B1: (…).
O: I to powiem Państwu, że nie dawali mi żadnego wzoru, ja to musiałem sam skomponować to drzewo.
B1: Aha. (…).
O: Musiałem zmieścić tą historię, jak to, jak ja sobie wyobrażam, jak to się przedstawiało. No i to miał być tak. I (…) pokazany i jakaś włócznia, czy coś takiego. I pies. Na przykład Hubert zawsze z psem chodził. I ten jelonek. No to jelonek, to ukazał się na takim wzniesieniu. Blask był, zaznaczony ten blask jest tutaj.
B1: Tak, (…).
O: I to u nas w kościele, znów zrobiłem, (…) robiłem takiego tego, i [00:10:59] promienia, takie idą. Jaśniejsze drzewo, takie promienie. Tutaj już nie robiłem, tylko tutaj blask. No i wtedy, to, co miało być, bo oni mi mówili, myśliwi… Chociaż ja też czytałem o tym Hubercie, jak jego historia była. No i to musiałem wkomponować. Potem wycinałem fotografie jednego twórcy, który też nawet, ale nie umieścił tego wszystkiego, co oni sobie życzyli.
B1: Ale to jeszcze Pan ma wyczucie kompozycji. Bo tutaj wszystko jest, tak proporcje dopasowane i te takie najważniejsze elementy… I symbolicznie, to…
O: No tak, (…).
B1: To nie jest takie proste.
B2: Dlaczego Hubert trzyma Alfę i Omegę?
O: Tego to nie wiem.
B2: Tak jest przedstawione, (…)?
O: Tak, tego to nie wiem, tak. To ja pytałem się księdza i ksiądz też, ksiądz [00:12:09] dokładnie, on nie wie. (…)…
B1: (…)…
O: Chociaż jak robiłem, bo on wtedy był już proboszczem, znaczy pastor ten, co odszedł, co był 15 czy tam 16 lat, odszedł. I obrazy znalazłem i coś tam było napisane. On mówi, no, napiszemy: Alfa i Omega. Ale tak ksiądz tego, i potem na tym drugim zrobiłem tak samo.
B1: Znaczy mi się kojarzy, że gdzieś w Biblii jakiś taki cytat, że takie przesłanie od Boga, że Bóg jest Alfą i Omegą. Początkiem i końcem. Bo to jest w takim sensie.
O: I… tak, tylko z tym, że ksiądz nie wiedział, czy to była Alfa i Omega. Bo tam na tej Biblii coś innego pisało, tam było to w tym… Ale nie mogliśmy rozczytać, i kazał napisać: Alfa i Omega.
B2: No tak.
B1: Czyli święty Hubert, jako posłaniec od Boga, który jest Alfą i Omegą. Ja to tak kojarzę. (śmiech) Jeszcze większe.
B2: To znajduje się w…
O: To jest w parafii Podedwórze, w diecezji siedleckiej.
B2: Aha, w Siedlcach.
B1: A ten, który jest w (…)?
O: A ten w (…) jest… tutaj w tych małych nie ma. Zaraz, (…), jest potem.
B1: Aha, też (…).
O: I tutaj jest, to tak mówię, tutaj jest jaśniejsze te [00:13:46] na fotografii nie widać. Ale w rzeczywistości widać. Tu jest jaśniejsze drzewo, i ten jelonek. I tu pada na, tutaj na myśliwego. To tak jest i jak się wchodzi do kościoła, wizerunek Pana Jezusa na krzyżu. Jest wizerunek ten duży na krzyżu (…) przed kościołem. To teraz (…)…
B1: To jest też Pana dzieło, tak?
O: Tak, to mam odnawiać teraz, bo on już wisi też tam 15, może więcej lat. I…
B1: A to jest na kościele, czy (…)?
O: To jest w kościele.
B1: W kościele? (…)..
O: Jak się wejdzie do kościoła, po lewej stronie, po chłopskiej stronie przy ścianie, na (…)…
B1: (…).
O: Na ścianie jest postawiony. To jest w kościele. A znów ten w Podedwórzu, miałem zaproszenie tam, zapraszali mnie na poświęcenie tego, ale nie miałem, nie pojechałem, bo coś mi tam wypadło. To znów stoi wokół głównego ołtarza. I też sobie ksiądz zażyczył, mówię, ten ołtarzyk taki, do wystroju kościoła.
B1: (…).
O: Tak, żeby… I kolor tak do wystroju, żeby był (…) z proboszczem, (…).
B1: I to jest, z jakiego drzewa?
O: To wszystko lipowe. Podstawa jest dąb, (…) podstawa jest dębowa. O, to. Jak w jednym, tak w drugim. A to wszystko już jest lipa.
B1: Pamiętam, kiedyś to Pan mówił, że chyba najwięcej z lipy Pan, lipy używa, jako materiału, tak?
O: Tak.
B1: I nadal tak jest?
O: I nadal tak jest. To jest drzewo (…).
B2: (śmiech)
O: Lipy nie odwalam, więc staram się chociaż. No, ale to jest bardzo szlachetne drzewo.
B2: I ono tak samo musi poleżeć te kilka lat?
O: Tak.
B2: Moje doświadczenia z lipą, to [00:15:58] bardzo miękkie.
O: Tak. I zapach ten, lipy. Ludzie mówią, że nie czują. Sosnę czują, tam żywicę (…).
B2: Ma bardzo intensywny zapach.
O: Ale zapach lipy, taki, jak jest, takie drzewo zerżnie i jak się tam rżnie, czy coś, nawet i wyschnięte, to jeszcze ten zapach.
B1: No, jest lecznicza, to przecież jest lecznicza.
O: Te rzeźby, które ja robię, nie wiem, jak inni twórcy robią, na zewnątrz, jak to, co do Gniezna robiłem, tylko od czasu do czasu trzeba tam odnowić, to będzie i 200 lat stać. Te zewnątrz, to jest niezniszczalne. To jest tak nasączone różnymi (…), jak jest, ktoś sobie życzy naturalne drzewo, to tylko jakimś takim impregnatem naturalnym nasączę, żeby tam od grzyba, od wilgoci. Ale jak jest to kolorowane, jak na przykład ten obraz, on jest kilka razy, pierwsze bejcą, pociągany, a potem bezbarwnymi różnymi specyfikami. To ani robak… nie mam tu wody, żebym wam polał. To wszystko spływa, jak z kaczki. Ani wilgoć, ani grzyb, nic nie weźmie. To już jest wieczne. Jak bym, chyba, że się spali.
Podobne wpisy
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 4.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 7.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 3.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.
- Opowiada: Stanisław Lipa – rzeźbiarz. Fragment rozmowy – 6.
Temat rozmowy: Warsztat pracy rzeźbiarza.