O1: […], jak byłem w brzdącem, takim 6-letnim, to często, bardzo często Cyganie w lesie u nas stacjonowali. I kiedyś zimowali u takiej rodziny – nazywali się Sagan. Saganowie. Tu, gdzie Mariola teraz, Tracichleby mieszkają, to i przy samym lesie. Oni tam palili ogniska. Myśmy się bawili razem z nimi. Jakoś człowiek nie zdawał sobie sprawy z jakichś tam zagrożeń, bo ciągle straszyli Cyganami [wrażenie uśmiechu], że ukradną i cię wywiozą. Ale oni zostawili na przykład… Mieszkali całą zimę, nic nie zginęło u tych gospodarzy. Nic na wsi nie zginęło. Chyba w myśl zasady, że tam, gdzie się mieszka, tam się nie kradnie, tak?
B1: Tak.
O2: Nie. Cyganie taką zasadę używają.
O1: Dali nam pieska, ale ten piesek długo nie przeżył, bo jakoś tak wyszło, no, że [zastanowienie] nie wychował się. Oni mieli ładne psy. Rozdawali ludziom. No więcej można powiedzieć? No były tutaj, była partyzantka taka lokalna, na sąsiedniej wsi – już nie żyje ten człowiek – był taki no, ja wiem…
O2: Komendant, nie komendant. Nie wiem
O1: No kozak.
O2: Nie wiem, czy kozak, no.
O1: Kozak chyba [00:05:22]. Nie wyglądał na komendanta. Był to człowiek prosty, uczciwy przede wszystkim. I z opowieści rodziców też mi wiadomo, że – wiadomo – była i lewa partyzantka, i prawa partyzantka. To należy to rozumieć w sposób dosłowny. Czyli taka, która…
O2: Po prostu [00:05:42]. Z czegoś żyć.
O1: Korzystając z tego, że zawierucha wojenna to próbowała sobie dorabiać i okradała ludzi. Do mojego ojca też zawitali kiedyś. Tylko ojciec nie otworzył. Zaryglował drzwi. Dobijali się długo, ale w końcu ustąpili.
B1: A co zabierali zwykle?
O1: Co się dało. Złoto, pieniądze – co tam, kto miał. No czy jakieś zwierzę, świnia to tamto. No, bo wtedy to wiadomo, jakie były czasy. I znany jest mi przypadek – to stryj już opowiadał, brat ojca – że u Bednarskich właśnie balowała taka lewa partyzantka. I ten dowódca przyszedł. No i zgarnęli, oczywiście baty im takie konkretne sprawili. Sprawa się wydała, no i chyba zaprzestali tej wątpliwej jakości działalności. Osobiście pamiętam po wojnie, w ’52 roku strzały, kiedy jeszcze grasowały bandy. I nazwiska może nie będę wymieniał, bo to nie wypada. W każdym razie, tato złapał widły, a był napad na sklep. I panowie, w cudzysłowie…
O2: [00:07:03] O1: Proszę?
O2: A sklep gdzie był?
O1: U stryja Michała. I panowie dopadli ojca pani, która była sklepową. Pobili go. Odebrali mu klucze. No i [00:07:18] strzelali chyba [wrażenie uśmiechu], nie? Mama krzyczała jeszcze do ojca: „Józiek, uważaj, żeby cię nie zastrzelili!”.
B1: A to dużo tu takich band grasowało?
O1: Pewnie multum.
B1: Tak.
O2: Nie. Cyganie taką zasadę używają.
O1: Dali nam pieska, ale ten piesek długo nie przeżył, bo jakoś tak wyszło, no, że [zastanowienie] nie wychował się. Oni mieli ładne psy. Rozdawali ludziom. No więcej można powiedzieć? No były tutaj, była partyzantka taka lokalna, na sąsiedniej wsi – już nie żyje ten człowiek – był taki no, ja wiem…
O2: Komendant, nie komendant. Nie wiem
O1: No kozak.
O2: Nie wiem, czy kozak, no.
O1: Kozak chyba [00:05:22]. Nie wyglądał na komendanta. Był to człowiek prosty, uczciwy przede wszystkim. I z opowieści rodziców też mi wiadomo, że – wiadomo – była i lewa partyzantka, i prawa partyzantka. To należy to rozumieć w sposób dosłowny. Czyli taka, która…
O2: Po prostu [00:05:42]. Z czegoś żyć.
O1: Korzystając z tego, że zawierucha wojenna to próbowała sobie dorabiać i okradała ludzi. Do mojego ojca też zawitali kiedyś. Tylko ojciec nie otworzył. Zaryglował drzwi. Dobijali się długo, ale w końcu ustąpili.
B1: A co zabierali zwykle?
O1: Co się dało. Złoto, pieniądze – co tam, kto miał. No czy jakieś zwierzę, świnia to tamto. No, bo wtedy to wiadomo, jakie były czasy. I znany jest mi przypadek – to stryj już opowiadał, brat ojca – że u Bednarskich właśnie balowała taka lewa partyzantka. I ten dowódca przyszedł. No i zgarnęli, oczywiście baty im takie konkretne sprawili. Sprawa się wydała, no i chyba zaprzestali tej wątpliwej jakości działalności. Osobiście pamiętam po wojnie, w ’52 roku strzały, kiedy jeszcze grasowały bandy. I nazwiska może nie będę wymieniał, bo to nie wypada. W każdym razie, tato złapał widły, a był napad na sklep. I panowie, w cudzysłowie…
O2: [00:07:03] O1: Proszę?
O2: A sklep gdzie był?
O1: U stryja Michała. I panowie dopadli ojca pani, która była sklepową. Pobili go. Odebrali mu klucze. No i [00:07:18] strzelali chyba [wrażenie uśmiechu], nie? Mama krzyczała jeszcze do ojca: „Józiek, uważaj, żeby cię nie zastrzelili!”.
B1: A to dużo tu takich band grasowało?
O1: Pewnie multum.
Podobne wpisy
- Opowiada: Jan Mika, Wiesław Woliński. Fragment rozmowy - 7.
Temat rozmowy: Wspomnienia mieszkańców miejscowości Cyganka w gminie Milejów.
- Opowiada: Jan Mika, Wiesław Woliński. Fragment rozmowy - 3.
Temat rozmowy: Wspomnienia mieszkańców miejscowości Cyganka w gminie Milejów.
- Opowiada: Jan Mika, Wiesław Woliński. Fragment rozmowy - 4.
Temat rozmowy: Wspomnienia mieszkańców miejscowości Cyganka w gminie Milejów.
- Opowiada: Jan Mika, Wiesław Woliński. Fragment rozmowy - 5.
Temat rozmowy: Wspomnienia mieszkańców miejscowości Cyganka w gminie Milejów.