O: Sobiescy otrzymali Pilaszkowice w darze od ciotki z Tęczyńskich. Właścicielką Pilaszkowic w owym czasie była właścicielka dóbr giełczewskich, o ile się nie mylę Tęczyńska. To była ciotka Sobieskich, chociaż źródła podają, że Sobiescy wywodzą się z Sobieszyna, to jest koło Łęża, koło Ryk, a dalej jest, że Sobiescy są z herbu Jelito.
Rzekomo pra-pra-pradziad Sobieskich pochodził z Podkarpacia i był takim wielkim albo silnym, zdrowym człowiekiem, że w pewnej bitwie, jakiejś tam potyczce dostał oszczepem po brzuchu, wyszło jelito i ten pradziad to jelito, że tak powiem owinął na palec, wetknął, ktoś tam mu brzuch zasznurował, przeżył. I później to jelito wziął sobie za herb. Ale Pilaszkowice, kiedy zostały już przeznaczone dla Sobieskich, to była po prostu wieś, która była zapleczem na drodze komunikacji między praktycznie Lwowem, Zamościem, Lublinem i Warszawą. Była na szlaku i tu można było spocząć, odpocząć, wcześniej wysyłane były, że tak powiem kurierzy na koniu.
Musiał on przyjechać dwa-trzy dni wcześniej, zaufane osoby, żeby postronni nie wiedzieli, kto i jak, przygotowały nocleg, odpoczynek i takie miejsca to były jeden od drugiego dwadzieścia pięć do czterdziestu kilometrów, kiedy koń mógł z tempa lub w niektórych momentach, gdzie pozwalała droga kłusem w ciągu sześciu, góra ośmiu godzin przejść, bo inaczej jeździec i koń się męczyli i tu musiały być drugie zamienne konie, jeśli się chciało kontynuować podróż non stop, człowiek musiał wytrzymać, a zwierzę, jeśli go batem goniłeś no to padło, koniec. A to weterynaria na takim poziomie nie stała jak dzisiaj, że… Jeden środek lokomocji, no wół i koń. I te trakty po prostu dzisiaj byśmy powiedzieli, wyznaczyły większe osady. Jeśli tak się przyjrzeć, Lublin, Zamość, Lwów i aż do Oleska, przed Lwowem jest Żółkiew, właśnie dziadka Sobieskiego.
Miejsce rodowe, a dalej za Lwowem jeszcze jest Olesko, gdzie się urodził Sobieski, bo on się nie rodził w dzisiejszej Polsce, tylko w ówczesnej Rzeczpospolitej wtedy, 1626 rok. I w źródłach pisanych, jakie są dostępne, to Sobieski bardzo często przebywał w Pilaszkowicach, stąd pisał listy do Marysieńki, chociaż Marysieńka była tylko bardzo krótko tutaj, ponad miesiąc, kiedy ciotka Sobieskiego a siostra pierwszego męża Marysieńki, nie wpuściła Marysieńki po spadek po mężu, po Zamojskim, bo była żoną Zamojskiego.
I nie wpuściła [00:05:21]. Tylko siedziała wtedy w Pilaszkowicach, a wysyłała tylko swoich, byśmy dzisiaj to powiedzieli adwokatów, żeby odebrać jej należny spadek. I siedziała wtedy, przebywała w Pilaszkowicach. A w czasach, kiedy jeszcze była żoną Zamojskiego, to zatrzymywała się zazwyczaj w Krzczonowie, jak pisze Kozon, a Sobieski z Pilaszkowic do Krzczonowa to jest 4-5 kilometrów, czy tam dwie mile jak tu piszą bodajże, konikiem dojeżdżał sobie. No takie to były w owym czasie kontakty.
Albo inaczej można powiedzieć, zależności i dzisiaj byśmy powiedzieli zależność albo podległość do rodu Sobieskich, bo później to już po Sobieskich to spadkobiercy zaczęli sprzedawać, no bo było to dla nich na uboczu, trudno było to kontrolować, kwestia przede wszystkim komunikacji. I wtedy Pilaszkowice przycichły na okres do Powstania Styczniowego.
Kiedy w Powstaniu Styczniowym brało udział pochlebnie i niepochlebnie, trochę mieszkańców tutaj Pilaszkowic i Częstoborowic, a w ogóle to wtedy się bardziej określało parafię Częstoborowice i ta klęska była częstoborowicka, kiedy wojsko po bitwie pod Fajsławicami wycofywało się w kierunku Janowa, a jednocześnie przy braku komunikacji od strony Bychały, młode nieprzeszkolone wojsko szło na pomoc do Fajsławic. I pod Częstoborowicami rozegrała się bitwa, która praktycznie była rzezią, bo to byli młodzi ludzie, nieprzeszkoleni w broni w ogóle, do walki i wycięli. Są pochowani na cmentarzu w Częstoborowicach i dwa lata temu było tam przed kościołem odsłonięcie takiego pomnika upamiętniającego tamte wydarzenia.
To później w okresie pierwszej wojny światowej, no to tu owszem była wyludniona, wygonili Austriacy ludność, bo był bój między Pilaszkowicami a Izdebnem, tam w Lesie Izdebskim duże mogiły są. Wojsko jedno ciągnęło od strony Trawnik, bo do Trawnik dojechał pociągiem już, a druga piechota konna waliła od strony Gorzkowa, od Krasnegostawu. W tym kierunku i szli na Bychawę, Janów, tutaj. Jadąc tam koło Piask. Jadąc nawet do Krasnegostawu, nie, to już w Fajsławicach jest po lewej stronie, płynie dalej, przed [00:10:06] jest, nie. Tu na Borku jadąc do nas, do Pilaszkowic, po prawej.
Później dalej jest wysoki tam przed [00:10:17] są takie cmentarze. To są cmentarze z okresu pierwszej wojny światowej. No w okresie drugiej wojny światowej, no to tutaj praktycznie przed nami od strony wschodniej była wieś Zygmuntów, która była spacyfikowana i tam jest pomnik, który rozstrzelano.
Kilka osób zginęło na froncie i zarówno na froncie w okresie wrześniowym, jak i później w okresie wyzwalania. No i bardzo różne rzeczy działy się w okresie okupacji, kiedy Wehrmacht stał tu we dworze i mieszkała część wojska w szkole, bo były wyznaczane kontyngenty i młodych sołtysi musieli wyznaczyć do robót tu we dworze, a Niemiec wykorzystywał i młodych zabierał na roboty. Który, gdzie tam opory gdzieś stawiał, to wieźli do Oświęcimia.
Działała tu partyzantka i AK, i BH w późniejszym okresie, ale takich bitw typowo partyzanckich jak Wojda, Zaboreczno na Zamojszczyźnie, czy w lasach parczewskich, to tu w okolicach nie było. Tu te lasy, doły, górki, pozwalały tylko na szkolenie. Były za małe, żeby mogła się większa grupa schować, nie, ale jako ludzie młodzi, którzy byli w owym czasie, byli zaangażowani w działalność konspiracyjną z tego, co wiem, tutaj ostatni żołnierz Franczak na terenie Pilaszkowic się też ukrywał. Był taki AK-owiec Małek, pochowany w Częstoborowicach. To takie głośniejsze postacie stąd.
Rzekomo pra-pra-pradziad Sobieskich pochodził z Podkarpacia i był takim wielkim albo silnym, zdrowym człowiekiem, że w pewnej bitwie, jakiejś tam potyczce dostał oszczepem po brzuchu, wyszło jelito i ten pradziad to jelito, że tak powiem owinął na palec, wetknął, ktoś tam mu brzuch zasznurował, przeżył. I później to jelito wziął sobie za herb. Ale Pilaszkowice, kiedy zostały już przeznaczone dla Sobieskich, to była po prostu wieś, która była zapleczem na drodze komunikacji między praktycznie Lwowem, Zamościem, Lublinem i Warszawą. Była na szlaku i tu można było spocząć, odpocząć, wcześniej wysyłane były, że tak powiem kurierzy na koniu.
Musiał on przyjechać dwa-trzy dni wcześniej, zaufane osoby, żeby postronni nie wiedzieli, kto i jak, przygotowały nocleg, odpoczynek i takie miejsca to były jeden od drugiego dwadzieścia pięć do czterdziestu kilometrów, kiedy koń mógł z tempa lub w niektórych momentach, gdzie pozwalała droga kłusem w ciągu sześciu, góra ośmiu godzin przejść, bo inaczej jeździec i koń się męczyli i tu musiały być drugie zamienne konie, jeśli się chciało kontynuować podróż non stop, człowiek musiał wytrzymać, a zwierzę, jeśli go batem goniłeś no to padło, koniec. A to weterynaria na takim poziomie nie stała jak dzisiaj, że… Jeden środek lokomocji, no wół i koń. I te trakty po prostu dzisiaj byśmy powiedzieli, wyznaczyły większe osady. Jeśli tak się przyjrzeć, Lublin, Zamość, Lwów i aż do Oleska, przed Lwowem jest Żółkiew, właśnie dziadka Sobieskiego.
Miejsce rodowe, a dalej za Lwowem jeszcze jest Olesko, gdzie się urodził Sobieski, bo on się nie rodził w dzisiejszej Polsce, tylko w ówczesnej Rzeczpospolitej wtedy, 1626 rok. I w źródłach pisanych, jakie są dostępne, to Sobieski bardzo często przebywał w Pilaszkowicach, stąd pisał listy do Marysieńki, chociaż Marysieńka była tylko bardzo krótko tutaj, ponad miesiąc, kiedy ciotka Sobieskiego a siostra pierwszego męża Marysieńki, nie wpuściła Marysieńki po spadek po mężu, po Zamojskim, bo była żoną Zamojskiego.
I nie wpuściła [00:05:21]. Tylko siedziała wtedy w Pilaszkowicach, a wysyłała tylko swoich, byśmy dzisiaj to powiedzieli adwokatów, żeby odebrać jej należny spadek. I siedziała wtedy, przebywała w Pilaszkowicach. A w czasach, kiedy jeszcze była żoną Zamojskiego, to zatrzymywała się zazwyczaj w Krzczonowie, jak pisze Kozon, a Sobieski z Pilaszkowic do Krzczonowa to jest 4-5 kilometrów, czy tam dwie mile jak tu piszą bodajże, konikiem dojeżdżał sobie. No takie to były w owym czasie kontakty.
Albo inaczej można powiedzieć, zależności i dzisiaj byśmy powiedzieli zależność albo podległość do rodu Sobieskich, bo później to już po Sobieskich to spadkobiercy zaczęli sprzedawać, no bo było to dla nich na uboczu, trudno było to kontrolować, kwestia przede wszystkim komunikacji. I wtedy Pilaszkowice przycichły na okres do Powstania Styczniowego.
Kiedy w Powstaniu Styczniowym brało udział pochlebnie i niepochlebnie, trochę mieszkańców tutaj Pilaszkowic i Częstoborowic, a w ogóle to wtedy się bardziej określało parafię Częstoborowice i ta klęska była częstoborowicka, kiedy wojsko po bitwie pod Fajsławicami wycofywało się w kierunku Janowa, a jednocześnie przy braku komunikacji od strony Bychały, młode nieprzeszkolone wojsko szło na pomoc do Fajsławic. I pod Częstoborowicami rozegrała się bitwa, która praktycznie była rzezią, bo to byli młodzi ludzie, nieprzeszkoleni w broni w ogóle, do walki i wycięli. Są pochowani na cmentarzu w Częstoborowicach i dwa lata temu było tam przed kościołem odsłonięcie takiego pomnika upamiętniającego tamte wydarzenia.
To później w okresie pierwszej wojny światowej, no to tu owszem była wyludniona, wygonili Austriacy ludność, bo był bój między Pilaszkowicami a Izdebnem, tam w Lesie Izdebskim duże mogiły są. Wojsko jedno ciągnęło od strony Trawnik, bo do Trawnik dojechał pociągiem już, a druga piechota konna waliła od strony Gorzkowa, od Krasnegostawu. W tym kierunku i szli na Bychawę, Janów, tutaj. Jadąc tam koło Piask. Jadąc nawet do Krasnegostawu, nie, to już w Fajsławicach jest po lewej stronie, płynie dalej, przed [00:10:06] jest, nie. Tu na Borku jadąc do nas, do Pilaszkowic, po prawej.
Później dalej jest wysoki tam przed [00:10:17] są takie cmentarze. To są cmentarze z okresu pierwszej wojny światowej. No w okresie drugiej wojny światowej, no to tutaj praktycznie przed nami od strony wschodniej była wieś Zygmuntów, która była spacyfikowana i tam jest pomnik, który rozstrzelano.
Kilka osób zginęło na froncie i zarówno na froncie w okresie wrześniowym, jak i później w okresie wyzwalania. No i bardzo różne rzeczy działy się w okresie okupacji, kiedy Wehrmacht stał tu we dworze i mieszkała część wojska w szkole, bo były wyznaczane kontyngenty i młodych sołtysi musieli wyznaczyć do robót tu we dworze, a Niemiec wykorzystywał i młodych zabierał na roboty. Który, gdzie tam opory gdzieś stawiał, to wieźli do Oświęcimia.
Działała tu partyzantka i AK, i BH w późniejszym okresie, ale takich bitw typowo partyzanckich jak Wojda, Zaboreczno na Zamojszczyźnie, czy w lasach parczewskich, to tu w okolicach nie było. Tu te lasy, doły, górki, pozwalały tylko na szkolenie. Były za małe, żeby mogła się większa grupa schować, nie, ale jako ludzie młodzi, którzy byli w owym czasie, byli zaangażowani w działalność konspiracyjną z tego, co wiem, tutaj ostatni żołnierz Franczak na terenie Pilaszkowic się też ukrywał. Był taki AK-owiec Małek, pochowany w Częstoborowicach. To takie głośniejsze postacie stąd.
Podobne wpisy
- Opowiada: Lech Kutrzepa. Fragment rozmowy - 1.
Temat rozmowy: Wspomnienia i dawne dzieje Pilaszkowic w gminie Rybczewice.
- Opowiada: Lech Kutrzepa. Fragment rozmowy - 2.
Temat rozmowy: Wspomnienia i dawne dzieje Pilaszkowic w gminie Rybczewice.
- Opowiada: Władysława Krasnodębska. Fragment rozmowy - 1
Opowieść z czasów okupacji o dwóch ukrywających się Żydach.
- Opowiada: Władysława Krasnodębska. Fragment rozmowy - 2
Opowieść z dzieciństwa o człowieku przepowiadającym przyszłość, wspomnienie wizyty na…