Ta informacja przez siedemdziesiąt prawie lat to była tabu. Chodzi o tę V2, która spod Mielca uciekła – tak się zdarza w technice – i spadła ta rakieta V2 stąd w linii prostej jakieś 8-10 kilometrów w Bezku. I ona nadlatując spaliła tam kilka zabudowań, ale dlaczego takie Tabu? Dlatego że początkowo ta miejscowość Bezek, ta część główna, to byli mieszkańcy, Polacy, ale narodowości ukraińskiej.
Oni się nawet bardzo godnie zachowali po bombardowaniu Pawłowa, dzisiaj… nie dzisiaj tylko dwudziestego czwartego była rocznica, to do tego później wrócę, powiem, dlaczego godnie. Ja z tym autorem, Panem Lipińskim, udaliśmy się do kobiety, która – nie wiem, czy teraz żyje, ale 4-5 lat temu – i pytaliśmy, jak ona widziała te nadlatujące, bo ona mówi, że płonący samolot leciał, z tyłu paliło się coś i w te zabudowania wpadło.
I ta rakieta wpadła w takie zarośla, mokradła i jeszcze tutaj z tego samego wieczoru z Pawłowa, z tej placówki Armii Krajowej, to był jeden z najlepszych można powiedzieć oddziałów Armii Krajowej, jeśli chodzi o obwód chełmski była numer jeden. Dlatego że Pawłów przed wojną to miał taki duży obszar, jeśli chodzi o Kościół Katolicki, że 48 wsi należało do Pawłowa. No w każdej miejscowości były cerkwie. Na przykład w Siedliszczu była cerkiew, a dopiero po wojnie z cerkwi powstał kościół. W Rejowcu Osadzie tam, co jest to też była cerkiew i w Kaniem, tutaj po sąsiedzku, wszędzie to były cerkwie, natomiast w Pawłowie była cerkiew i był kościół. Cerkwia była do 1918 roku.
Po odzyskaniu niepodległości została rozebrana cerkiew, mieszkańcy już mieli swoje, prawda, swoją religię, już nie było żadnych problemów, stąd ta część Pawłowa po drugiej stronie, gdzie jest teraz Lewiatan, taki duży sklep, to nikt w moim dzieciństwie jeszcze nie mówi inaczej, jak się mówiło zacerkwienie.
Za cerkwią. I tu, gdzie jest teraz ten Lewiatan, to była cerkiew. I ona została rozebrana i kościół był ten zbudowany w 1909-1910, ten duży. Także miejscowość nie miała nic związku później z prawosławiem, pomimo że władze carskie starały się dokonać tej rusyfikacji jak tylko było to możliwe i pop, i wszystko było.
Dziecko, które się narodziło, to jeżeli przyjmowało prawosławną religię, to od razu rodzice otrzymywali pięciorublówkę złotą. I najczęściej, prawda, imię najczęściej. Także po pierwszej wojnie światowej jest tylko ten jeden kościół, ten budynek pozostał, a ciekawostkę Panu powiem, że poprzedni, do 1911 roku budynek był drewniany i po rozebraniu został przewieziony do Lublina i przy drodze męczenników Majdanka, gdzie teraz jest ten kościół [00:04:17], to ten kościół był aż do czasów, gdy zbudowany został po wojnie nowy ten kościół. I ten kościół przeniesiony został do małej miejscowości koło Świdnika, Kazimierzówka, dlatego że jak ja pracowałem, to wszyscy maszerowali do Kazimierzówki, bo miało być socjalistyczne miasto bez kościoła i jak ten kościół rozebrany, który został ponownie w Lublinie na części, przewieziony do Kazimierzówki.
I tak było jeszcze do niedawna, bo znałem się kiedyś dobrze z księdzem Kościółko, tak się nazywał ciekawie, był budowniczym trzech kościołów i projektantem i ten kościół to był w Kazimierzówce do lat osiemdziesiątych. A później został rozebrany, nowy zbudowany, a w Świdniku został zbudowany ten okrągły kościół w kształcie rotundy, to moja parafia, gdzie bliziutko tam mieszkam. To wie Pan, stąd jak już powiedziałem, że ci prawosławni, którzy byli w tej miejscowości Bezek, to wszystkich ich wywieziono zaraz po wojnie na wschód do ZSRR i w miejscowości Kiwerce ich tam osiedlono. A wrócę teraz do tego, z czym to jest związane – tak mówię chaotycznie może – ale z tym V2. Został zrzucony do takiego bagienka.
Nikt nie mógł się dowiedzieć, tylko ci bezpośrednio, którzy byli wykonawcami tego ukrycia to wiedzieli, że jak zaraz po wojnie Rosjanie weszli, co ich czeka. To dochodzenie, wywózka, wszystko i tak dalej. Także w ogóle Rosjanie się nie dowiedzieli, że coś takiego jest. A ojciec odpowiadał bezpośrednio za młodego takiego zdolnego inżyniera z Warszawy, dzisiaj to byłby elektronik, wtedy inżynier elektryk, który przyjechał, do Rejowca przywieziony został z polecenia komendy głównej i ojczulek bezpośrednio za niego odpowiadał, ochronę stanowił. Ojciec był tutaj zastępcą Kedywu gminy Pawłowa.
Po śmierci mojego przyrodniego brata został sam szefem tutaj Kedywu. I on odpowiadał za tego młodego człowieka. W domu jeszcze miałem [00:07:26], tylko pamiętam, że jak studiowałem historię, słowa na temat nikt nie wypowiadał się. I jeden, którego tak najbardziej poszukiwali, prawda, Rosjanie, osiedlił się we Wrześni, zaraz po wojnie zmienił nazwisko na Kwaśniewski, przepraszam, na Kaczyński. Jego córka trzy lata temu przyjechała, żeby poszukać tych korzeni, to tu akurat miała namiar, ksiądz jej powiedział. Ojciec do końca nigdy tutaj w te strony się nie pokazał, bo NKWD i później UB, Urząd Bezpieczeństwa i Służba Bezpieczeństwa szukali jak tylko mogli, ale go nie znaleźli.
Ojcu nic nie mogli zrobić, pomimo że był szefem tutaj Kedywu, dlatego że jak weszli Rosjanie w lipcu, 27 lipca, to ojciec natychmiast wyjechał do Lublina, a z Lublina został aresztowany, bo ktoś go tam skazał i przewieziony na Majdanek, bo już Majdanek był dla tych więźniów AK. Był dwukrotnie. Raz był, jako zakładnik, jak go Niemcy… Później był wykupiony, to wychodząc miał 36 kilogramów, można sobie wyobrazić. Strach, co będzie po prostu dalej. I zaproponowali, wiedzieli, nie miał, co ukrywać ojciec, zaproponowali mu albo do II Armii Wojska Polskiego, bo nie mieli kadry wcale oficerskiej.
Ojciec był porucznikiem Wojska Polskiego, później ZWZ AK i tutaj Kedywu, a przed śmiercią dostał nobilitację taką, że jest kapitanem z honorami, ze wszystkim aż do przesady. Powiedział, że nie będzie z siebie robił już małpy, skoro przez cały czas musiał to ukrywać. No, ale wrócę do tego, że jak zachowano mu stopień, to jak wrócił po wojnie, a dopiero wrócił w 46 roku, nie w 45, dlatego że w Dreźnie, kiedy ten tydzień taki trwał, Stalin swoim sołdatom pozwolił na używanie, żeby z kobietami, a jak zobaczyły ślązaczki, strasznie dużo uciekało do Drezna, bo uważano, ze Drezno nigdy nie będzie zbombardowane, to jest perła można powiedzieć kultury europejskiej.
Została mimo wszystko. A jak w Dreźnie, po tym bombardowaniu później Drezna dziewczyny, takie ze Śląska, jak zobaczyły polskiego oficera, no to prosiły – Panie poruczniku, niech Pan nas ratuje. One się go trzymały za ręce. Jedna zdjęła zegarek, bo tutaj jakby taki zegarek leżał, włożyła mu do ręki i jak chcieli się dostać do nich sołdaci ci sowieccy, to jako oficer miał pistolet i powiedział, że będzie do każdego strzelał, jeśli tylko podejdzie do tych dziewcząt. Jak one uciekły, to ojca wyrzucili z balkonu Sowieci i połamane miał nogi. Ale cały czas nigdy nawet draśnięcia najmniejszego nie miał. I tak zakończył. Stąd dopiero w 46 roku. Jak przyjechał do Pawłowa w swoje rodzinne strony, no to miał [00:11:36] całkowicie przyrzeczenie, że żadna jakakolwiek jego z tytułu tego, że będzie miał jakieś przykrości.
Także można tak powiedzieć, że ani razu nie został przesłuchiwany. Także jedyne, co to tutaj Panu taką ciekawostkę powiem, że ten oficer, który, młody ten oficer elektryk czy elektronik dzisiaj, to nazywał się Groszkowski. Późniejszy kiedyś prezes Polskiej Akademii Nauk. I wie Pan, i [00:12:25], który tam tak naprawdę [00:12:28], w ogóle nawet Tadzia nie wspomina, bo to było tabu. Dosłownie ci, którzy się zdołali ukryć to ukryli się.
Ci, którzy aresztowani, na przykład aresztowany został kapitan Zwoliński, pseudonim Janusz, Jerzy Kruszewski, zarządca tutaj majątku, no to jeden z nich to szczęśliwy po 56 roku wyszedł, ale miał trzykrotnie karę śmierci, ale jakoś ocalał. Kruszewski, obaj są ci Panowie pochowani w Barszczewie. Dlaczego? Bo jestem [00:13:14], no i dotarłem do księży i wspomnienia ci księża mieli spisane o tym terenie. Także to się wszystko pokrywa. No i są pochowani i ten, pochowany jest w Barczewie. I on, Zwoliński i jego żona Helena, która była tutaj przed wojną nauczycielką, a on przedwojennym oficerem.
Oni się nawet bardzo godnie zachowali po bombardowaniu Pawłowa, dzisiaj… nie dzisiaj tylko dwudziestego czwartego była rocznica, to do tego później wrócę, powiem, dlaczego godnie. Ja z tym autorem, Panem Lipińskim, udaliśmy się do kobiety, która – nie wiem, czy teraz żyje, ale 4-5 lat temu – i pytaliśmy, jak ona widziała te nadlatujące, bo ona mówi, że płonący samolot leciał, z tyłu paliło się coś i w te zabudowania wpadło.
I ta rakieta wpadła w takie zarośla, mokradła i jeszcze tutaj z tego samego wieczoru z Pawłowa, z tej placówki Armii Krajowej, to był jeden z najlepszych można powiedzieć oddziałów Armii Krajowej, jeśli chodzi o obwód chełmski była numer jeden. Dlatego że Pawłów przed wojną to miał taki duży obszar, jeśli chodzi o Kościół Katolicki, że 48 wsi należało do Pawłowa. No w każdej miejscowości były cerkwie. Na przykład w Siedliszczu była cerkiew, a dopiero po wojnie z cerkwi powstał kościół. W Rejowcu Osadzie tam, co jest to też była cerkiew i w Kaniem, tutaj po sąsiedzku, wszędzie to były cerkwie, natomiast w Pawłowie była cerkiew i był kościół. Cerkwia była do 1918 roku.
Po odzyskaniu niepodległości została rozebrana cerkiew, mieszkańcy już mieli swoje, prawda, swoją religię, już nie było żadnych problemów, stąd ta część Pawłowa po drugiej stronie, gdzie jest teraz Lewiatan, taki duży sklep, to nikt w moim dzieciństwie jeszcze nie mówi inaczej, jak się mówiło zacerkwienie.
Za cerkwią. I tu, gdzie jest teraz ten Lewiatan, to była cerkiew. I ona została rozebrana i kościół był ten zbudowany w 1909-1910, ten duży. Także miejscowość nie miała nic związku później z prawosławiem, pomimo że władze carskie starały się dokonać tej rusyfikacji jak tylko było to możliwe i pop, i wszystko było.
Dziecko, które się narodziło, to jeżeli przyjmowało prawosławną religię, to od razu rodzice otrzymywali pięciorublówkę złotą. I najczęściej, prawda, imię najczęściej. Także po pierwszej wojnie światowej jest tylko ten jeden kościół, ten budynek pozostał, a ciekawostkę Panu powiem, że poprzedni, do 1911 roku budynek był drewniany i po rozebraniu został przewieziony do Lublina i przy drodze męczenników Majdanka, gdzie teraz jest ten kościół [00:04:17], to ten kościół był aż do czasów, gdy zbudowany został po wojnie nowy ten kościół. I ten kościół przeniesiony został do małej miejscowości koło Świdnika, Kazimierzówka, dlatego że jak ja pracowałem, to wszyscy maszerowali do Kazimierzówki, bo miało być socjalistyczne miasto bez kościoła i jak ten kościół rozebrany, który został ponownie w Lublinie na części, przewieziony do Kazimierzówki.
I tak było jeszcze do niedawna, bo znałem się kiedyś dobrze z księdzem Kościółko, tak się nazywał ciekawie, był budowniczym trzech kościołów i projektantem i ten kościół to był w Kazimierzówce do lat osiemdziesiątych. A później został rozebrany, nowy zbudowany, a w Świdniku został zbudowany ten okrągły kościół w kształcie rotundy, to moja parafia, gdzie bliziutko tam mieszkam. To wie Pan, stąd jak już powiedziałem, że ci prawosławni, którzy byli w tej miejscowości Bezek, to wszystkich ich wywieziono zaraz po wojnie na wschód do ZSRR i w miejscowości Kiwerce ich tam osiedlono. A wrócę teraz do tego, z czym to jest związane – tak mówię chaotycznie może – ale z tym V2. Został zrzucony do takiego bagienka.
Nikt nie mógł się dowiedzieć, tylko ci bezpośrednio, którzy byli wykonawcami tego ukrycia to wiedzieli, że jak zaraz po wojnie Rosjanie weszli, co ich czeka. To dochodzenie, wywózka, wszystko i tak dalej. Także w ogóle Rosjanie się nie dowiedzieli, że coś takiego jest. A ojciec odpowiadał bezpośrednio za młodego takiego zdolnego inżyniera z Warszawy, dzisiaj to byłby elektronik, wtedy inżynier elektryk, który przyjechał, do Rejowca przywieziony został z polecenia komendy głównej i ojczulek bezpośrednio za niego odpowiadał, ochronę stanowił. Ojciec był tutaj zastępcą Kedywu gminy Pawłowa.
Po śmierci mojego przyrodniego brata został sam szefem tutaj Kedywu. I on odpowiadał za tego młodego człowieka. W domu jeszcze miałem [00:07:26], tylko pamiętam, że jak studiowałem historię, słowa na temat nikt nie wypowiadał się. I jeden, którego tak najbardziej poszukiwali, prawda, Rosjanie, osiedlił się we Wrześni, zaraz po wojnie zmienił nazwisko na Kwaśniewski, przepraszam, na Kaczyński. Jego córka trzy lata temu przyjechała, żeby poszukać tych korzeni, to tu akurat miała namiar, ksiądz jej powiedział. Ojciec do końca nigdy tutaj w te strony się nie pokazał, bo NKWD i później UB, Urząd Bezpieczeństwa i Służba Bezpieczeństwa szukali jak tylko mogli, ale go nie znaleźli.
Ojcu nic nie mogli zrobić, pomimo że był szefem tutaj Kedywu, dlatego że jak weszli Rosjanie w lipcu, 27 lipca, to ojciec natychmiast wyjechał do Lublina, a z Lublina został aresztowany, bo ktoś go tam skazał i przewieziony na Majdanek, bo już Majdanek był dla tych więźniów AK. Był dwukrotnie. Raz był, jako zakładnik, jak go Niemcy… Później był wykupiony, to wychodząc miał 36 kilogramów, można sobie wyobrazić. Strach, co będzie po prostu dalej. I zaproponowali, wiedzieli, nie miał, co ukrywać ojciec, zaproponowali mu albo do II Armii Wojska Polskiego, bo nie mieli kadry wcale oficerskiej.
Ojciec był porucznikiem Wojska Polskiego, później ZWZ AK i tutaj Kedywu, a przed śmiercią dostał nobilitację taką, że jest kapitanem z honorami, ze wszystkim aż do przesady. Powiedział, że nie będzie z siebie robił już małpy, skoro przez cały czas musiał to ukrywać. No, ale wrócę do tego, że jak zachowano mu stopień, to jak wrócił po wojnie, a dopiero wrócił w 46 roku, nie w 45, dlatego że w Dreźnie, kiedy ten tydzień taki trwał, Stalin swoim sołdatom pozwolił na używanie, żeby z kobietami, a jak zobaczyły ślązaczki, strasznie dużo uciekało do Drezna, bo uważano, ze Drezno nigdy nie będzie zbombardowane, to jest perła można powiedzieć kultury europejskiej.
Została mimo wszystko. A jak w Dreźnie, po tym bombardowaniu później Drezna dziewczyny, takie ze Śląska, jak zobaczyły polskiego oficera, no to prosiły – Panie poruczniku, niech Pan nas ratuje. One się go trzymały za ręce. Jedna zdjęła zegarek, bo tutaj jakby taki zegarek leżał, włożyła mu do ręki i jak chcieli się dostać do nich sołdaci ci sowieccy, to jako oficer miał pistolet i powiedział, że będzie do każdego strzelał, jeśli tylko podejdzie do tych dziewcząt. Jak one uciekły, to ojca wyrzucili z balkonu Sowieci i połamane miał nogi. Ale cały czas nigdy nawet draśnięcia najmniejszego nie miał. I tak zakończył. Stąd dopiero w 46 roku. Jak przyjechał do Pawłowa w swoje rodzinne strony, no to miał [00:11:36] całkowicie przyrzeczenie, że żadna jakakolwiek jego z tytułu tego, że będzie miał jakieś przykrości.
Także można tak powiedzieć, że ani razu nie został przesłuchiwany. Także jedyne, co to tutaj Panu taką ciekawostkę powiem, że ten oficer, który, młody ten oficer elektryk czy elektronik dzisiaj, to nazywał się Groszkowski. Późniejszy kiedyś prezes Polskiej Akademii Nauk. I wie Pan, i [00:12:25], który tam tak naprawdę [00:12:28], w ogóle nawet Tadzia nie wspomina, bo to było tabu. Dosłownie ci, którzy się zdołali ukryć to ukryli się.
Ci, którzy aresztowani, na przykład aresztowany został kapitan Zwoliński, pseudonim Janusz, Jerzy Kruszewski, zarządca tutaj majątku, no to jeden z nich to szczęśliwy po 56 roku wyszedł, ale miał trzykrotnie karę śmierci, ale jakoś ocalał. Kruszewski, obaj są ci Panowie pochowani w Barszczewie. Dlaczego? Bo jestem [00:13:14], no i dotarłem do księży i wspomnienia ci księża mieli spisane o tym terenie. Także to się wszystko pokrywa. No i są pochowani i ten, pochowany jest w Barczewie. I on, Zwoliński i jego żona Helena, która była tutaj przed wojną nauczycielką, a on przedwojennym oficerem.
Podobne wpisy
- Opowiada: Jerzy Wanarski. Fragment rozmowy - 2
Opowieść o placówce wojskowej AK w Pawłowie.
- Opowiada: Jerzy Wanarski. Fragment rozmowy - 4
Ciąg dalszy opowieści o Pawłowie.
- Opowiada: Jerzy Wanarski. Fragment rozmowy - 3
Ciąg dalszy opowieści o Pawłowie i okolicach w czasach wojny.
- Opowiada: Jadwiga Kusiak. Fragment rozmowy - 1
Opowieść o życiu kulturalnym dawnej wsi, wspomnienia z dzieciństwa w…