Dawniej kobiety darły pierze wieczorami, były tak zwane pierzaki. A było tak – w dzień gospodarz chodził do sąsiadek i prosił, ażeby przyszły wieczorem na pierzak. To znaczy drzeć pierzę.
Gospodyni w tym czasie jak gospodarz chodził prosić kobiety, gotowała, piekła i szykowała przysłowiowy obiad, który podawano około północy. Na ten obiad przeważnie gotowało się kapustę z grochem, pierogi z serem i kartoflami, były też pierogi pieczone z kaszą do rosołu.
Pieczone były też pierogi z kapustą i grzybami i pszenne bułeczki drożdżowe z różnymi owocami. Sam pierzak wyglądał tak – kobiety przychodziły na pierzak ze swoimi sitkami. To znaczy, przy takich sitkach, do których wrzucały darte pierze. Gospodyni wyrzucała z dużego wora całe pierze na stół, do jakiejś wanny czy do dużej [00:01:13], skąd kobiety brały i darły.
W czasie pierzaka były opowiadane bajki różne, strachy, specjalnie, żeby kobiety bały się wracać w nocy do domu. Tym zajmowali się mężczyźni. Pamiętam jeszcze jak taki Pan starszy zawsze opowiadał różne bajki, różne i mówił – wiecie co? Tam w tym młynie, gdzie tam szli koło tego młyna, a tam straszy, o tam diabeł po dwunastej to tak buszuje, że nie wiem. I wszyscy się bali, już w kupeczkę wszystko szło, tego. Kobiety śpiewały różne piosenki, opowiadały o swoich mężach i co robiły i co dobrego można było ugotować czy upiec.
A w tym czasie sprytne chłopaki, to znaczy chłopy i kawalerowie, często jak gospodyni gotowała, to jak się odwróciła, to dosypali do tego garść soli czy pieprzu.
Tak specjalnie, żeby tego. Były też takie chłopaki, co przynosili wróbelka i niby chcą sprawdzić [00:02:44] czy jeszcze dużo pierza, wsadzali pod spód rękę, wtedy ptaszek wyfruwał z tego pierza, był pisk, śmiech i radość, a ptaszek tworzył puch. Jak kobiety darły pierze, chłopcy grali w karty albo też gawędzili różne bajki, opowiadania, a nawet i przeważnie o strachach. O północy był koniec darcia, wtedy kobiety wychodziły na dwór, otrzepywały się z puchu, sprzątano resztę pierza do worka. Jedni zamiatali, inni ścielili stoły i podawali jedzenie. Przeważnie szybko jadło się, żeby jak najprędzej potańczyć, bo zawsze po pierzaku to były ogromne tańce do białego rana.
A tańce były do białego rana. Przeważnie były polki, oberki, walczyki. Wolnych tańców było mało. Tańczyło się przy akordeonie albo ktoś grał na skrzypcach, był też i bębenek.
To była wielka i piękna orkiestra. Do domu wracało się o wschodzie słońca. Czasami przez zaspy śniegu aż po pachy. Pamiętam, wtedy byłam jak w sam raz ze swoim Andrzejem w ciąży i tak jak wpadaliśmy, tośmy się zatrzymywali tylko na rękach, a ze mnie się śmiali, że ja się na brzuchu zatrzymuję. [śmiech] No, szliśmy wtedy, bo jak szliśmy w tamtą stronę do tej gospodyni, to nie było jeszcze takiego śniegu, a przez noc śnieg napadał, napadał i wtedy, to były piękne czasy.
Gospodyni w tym czasie jak gospodarz chodził prosić kobiety, gotowała, piekła i szykowała przysłowiowy obiad, który podawano około północy. Na ten obiad przeważnie gotowało się kapustę z grochem, pierogi z serem i kartoflami, były też pierogi pieczone z kaszą do rosołu.
Pieczone były też pierogi z kapustą i grzybami i pszenne bułeczki drożdżowe z różnymi owocami. Sam pierzak wyglądał tak – kobiety przychodziły na pierzak ze swoimi sitkami. To znaczy, przy takich sitkach, do których wrzucały darte pierze. Gospodyni wyrzucała z dużego wora całe pierze na stół, do jakiejś wanny czy do dużej [00:01:13], skąd kobiety brały i darły.
W czasie pierzaka były opowiadane bajki różne, strachy, specjalnie, żeby kobiety bały się wracać w nocy do domu. Tym zajmowali się mężczyźni. Pamiętam jeszcze jak taki Pan starszy zawsze opowiadał różne bajki, różne i mówił – wiecie co? Tam w tym młynie, gdzie tam szli koło tego młyna, a tam straszy, o tam diabeł po dwunastej to tak buszuje, że nie wiem. I wszyscy się bali, już w kupeczkę wszystko szło, tego. Kobiety śpiewały różne piosenki, opowiadały o swoich mężach i co robiły i co dobrego można było ugotować czy upiec.
A w tym czasie sprytne chłopaki, to znaczy chłopy i kawalerowie, często jak gospodyni gotowała, to jak się odwróciła, to dosypali do tego garść soli czy pieprzu.
Tak specjalnie, żeby tego. Były też takie chłopaki, co przynosili wróbelka i niby chcą sprawdzić [00:02:44] czy jeszcze dużo pierza, wsadzali pod spód rękę, wtedy ptaszek wyfruwał z tego pierza, był pisk, śmiech i radość, a ptaszek tworzył puch. Jak kobiety darły pierze, chłopcy grali w karty albo też gawędzili różne bajki, opowiadania, a nawet i przeważnie o strachach. O północy był koniec darcia, wtedy kobiety wychodziły na dwór, otrzepywały się z puchu, sprzątano resztę pierza do worka. Jedni zamiatali, inni ścielili stoły i podawali jedzenie. Przeważnie szybko jadło się, żeby jak najprędzej potańczyć, bo zawsze po pierzaku to były ogromne tańce do białego rana.
A tańce były do białego rana. Przeważnie były polki, oberki, walczyki. Wolnych tańców było mało. Tańczyło się przy akordeonie albo ktoś grał na skrzypcach, był też i bębenek.
To była wielka i piękna orkiestra. Do domu wracało się o wschodzie słońca. Czasami przez zaspy śniegu aż po pachy. Pamiętam, wtedy byłam jak w sam raz ze swoim Andrzejem w ciąży i tak jak wpadaliśmy, tośmy się zatrzymywali tylko na rękach, a ze mnie się śmiali, że ja się na brzuchu zatrzymuję. [śmiech] No, szliśmy wtedy, bo jak szliśmy w tamtą stronę do tej gospodyni, to nie było jeszcze takiego śniegu, a przez noc śnieg napadał, napadał i wtedy, to były piękne czasy.
Podobne wpisy
- Opowiada: Maria Jadwiga Majówka. Fragment - 1
Historia pisanki.
- Opowiada: Maria Jadwiga Majówka. Fragment - 4
Opowieść o tradycyjnych wróżbach.
- Opowiada: Maria Jadwiga Majówka. Fragment - 3
Opowieść o rodzinie ze wsi Bukowa.
- Opowiada: Jadwiga Kusiak. Fragment rozmowy - 1
Opowieść o życiu kulturalnym dawnej wsi, wspomnienia z dzieciństwa w…